Jeden z płetwonurków, który pływał w rzece Kolorado w USA natknął się na dnie na przywiązane do foteli dwa szkielety. Jak się jednak okazało, to nie są jednak prawdziwe ludzkie szczątki, a mężczyzna najprawdopodobniej padł ofiarą okrutnego żartu.

Płetwonurek odnalazł dwa szkielety na dnie rzeki w okolicach miasteczka Cienega Springs w Arizonie, na głębokości około 12 metrów.  

Mężczyzna od razu powiadomił policję, a na miejsce pojechał nurek, który miał zbadać sprawę, a wszystko udokumentować na nagraniu wideo.

Na miejscu okazało się, że szkielety są sztuczne, a ktoś celowo ustawił je tak, aby sprawiały wrażenie, że siedzą obok siebie. Szkielety miały również założone okulary przeciwsłoneczne, a jeden z nich trzymał tablicę z napisem: "Bernie livin’ the dream in the river" - tabliczka prawdopodobnie ma nawiązywać do czarnej komedii pt. "Weekend u Berniego" z 1989 roku, w którym dwaj główni bohaterowie starają się ukryć śmierć swojego szefa, sprawiając wrażenie, że ten ciągle żyje, m.in, zakrywając mu część twarzy okularami przeciwsłonecznymi. Na końcu produkcji ciało Berniego wypada z łodzi i wpada do rzeki.

Szeryf hrabstwa La Paz powiedział, że prawdopodobnie sprawcy tego żartu nie chcieli nikogo przestraszyć, a szkielety umieścili na dnie dla zabawy. Policja nie zamierza wszczynać w tej sprawie śledztwa.

(abs)