W Palermo na Sycylii jest praca dla dziesięciu pucybutów. Tamtejsze stowarzyszenie rzemiosła ogłosiło, że w mieście, w którym nie ma już ani jednego czyściciela butów, chce stworzyć ich spółdzielnię świadczącą takie usługi w dziesięciu punktach w centrum.

W Palermo na Sycylii jest praca dla dziesięciu pucybutów. Tamtejsze stowarzyszenie rzemiosła ogłosiło, że w mieście, w którym nie ma już ani jednego czyściciela butów, chce stworzyć ich spółdzielnię świadczącą takie usługi w dziesięciu punktach w centrum.
W Palermo nie ma obecnie ani jednego pucybuta (zdj. ilustracyjne) / Albert Nieboer /PAP/EPA

"To szansa dla bezrobotnych, którzy zostaną bezpłatnie przeszkoleni przez szewca" – mówi prezes rzemieślniczej organizacji Nunzio Reina. "Przywracamy tradycję, która może być dochodowa" - twierdzi.

Dziennik "La Repubblica" puisze, że obecnie w całych Włoszech czyszczeniem i polerowaniem butów na ulicach zajmuje się kilkadziesiąt osób. Pracują w Rzymie, Neapolu , a także na Sycylii - w mieście Caltanisetta.

W Palermo ostatni pucybut opuścił plac w centrum pod koniec lat 80. ubiegłego wieku. W latach 60. było ich w sycylijskiej stolicy kilkunastu. Każdy dziennie czyścił ponad 10 par dziennie, podczas gdy ich klienci zazwyczaj czytali gazetę.

Obecnie czyszczeniem butów zajmują się szewcy.

Myślę, że dzisiaj uliczny pucybut mógłby brać od 3 do 5 euro za parę butów, ale komu to się opłaca? - zapytał szef stowarzyszenia szewców Mirko Merighi. My też czyścimy buty do połysku i robimy to dobrze - zapewnił.

Vincenzo Bartolotta, który czyścił buty na ulicach Palermo przez 50 lat, a zawód ten odziedziczył po swym ojcu i dziadku, powiedział: "Ciekawe, czy dzisiaj ktoś zatrzymałby się na widok pucybuta".


(mpw)