Są maleńkie, bezbronne i wymagają specjalistycznej opieki. 5 zajączków przebywa aktualnie pod opieka fundacji Dzika Ostoja ze Szczecina. Właśnie teraz zające przychodzą na świat. Wiele z nich niestety pada ofiarą spuszczanych ze smyczy w lesie psów.


Większość zajączków, jakie trafiły pod opiekę Dzikiej Ostoi, w zębach przyniosły psy. Nie wszystkie maluchy przeżyły to spotkanie. Śmiertelnie groźne mogą być dla nich nawet psy, określane przez właścicieli jako kanapowce, na przykład popularne yorki.

Zajączki, którymi opiekuje się fundacja, mają zaledwie kilka dni i wymagają ciągłej troski. Karmimy je całą dobę, co 2 godziny, kozim mlekiem. Ono okazuje się być dla zajęcy najlepsze. Zajączek wypija teraz od 3 do 4 mililitrów. Za mniej więcej tydzień będzie jednorazowo zjadać nawet 10 ml, wtedy opieka będzie łatwiejsza. W nocy będą karmione tylko dwa razy, a w dzień co 3 godziny - tłumaczy Marzena Białowolska, która zajmuje się puszystymi maleństwami.

Marzec i kwiecień to szczyt okresu tzw. wykoceń. Samice zająca potomstwo wydają na świat w kotlinkach. Za kotlinki uznają miejsca, w których małe będą dobrze ukryte.

To może być wysoka trawa, ale też teren placu zabaw. I takie sytuacje mieliśmy, gdy mały zajączek znajdowany był pod zjeżdżalnią - opowiada Białowolska.

Młodych zajęcy, jeśli już uda się je wypatrzeć, nie wolno dotykać. Matka zostawia małe bez opieki na długie godziny, wraca tylko na karmienie, nad ranem i wieczorem. Młode zające są pozbawione własnego zapachu, to chroni je przed drapieżnikami, które nie mogą wyczuć ich obecności. Dotknięcie malucha tej ochrony go pozbawia.

Ważne jest, żeby podczas spacerów w lesie trzymać psy na smyczy. Jednego z fundacyjnych zajęcy przyniósł w zębach doberman, kolejny miał mniej szczęścia. Został tak dotkliwie pogryziony przez yorka, że nie przeżył. Odchowane przez Dziką Ostoję zające jeszcze w tym roku wrócą na wolność. 

(j.)