Znaczki pocztowe mają dziś swoje święto - Światowy Dzień Znaczka Pocztowego. Niektóre są rzadkim i cennym przedmiotem kolekcjonerskim, inne tylko dowodem opłaty za list. O tym, jak projektuje się tego typu druki z Anną Niemierko graficzką i projektantką m.in. znaczków rozmawiała Marlena Chudzio.

Marlena Chudzio: Jak powstaje znaczek?

Anna Niemierko, projektantka znaczków: Projektant znaczka nie ma za dużo możliwości technicznych do jakichś szaleństw. Zarówno format jak i technika druku jest z góry narzucona przez firmę zlecającą i drukarnię, w tym wypadku to jest Poczta Polska i Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych. Poczta Polska, która emituje znaczek, ustala wielkość, format i technikę druku: rotograwiura albo offset. Te techniki różnią się sposobem przygotowania matrycy. Rotograwiura jest tradycyjną metodą, rzadko już stosowaną. Offset to nowsza, szybsza technologia, większość rzeczy, z którymi mamy do czynienia jest nią drukowana. To jest punktem wyjścia do projektowania. Czasami to, co w druku na offsecie będzie dobrze wyglądało, w rotograwiurze może wyjść niekorzystnie.

Przeważnie projektujemy na komputerze. Są projektanci, starsi rocznikowo, którzy robią znaczki analogowo, manualnie, ale i tak trzeba je przenieść na komputer, plik musi być przygotowany cyfrowo, bo takie są wymogi drukarni.

Są elementy, które się na znaczku muszą znaleźć?

Tak, oczywiście. Musi być nominał, czyli cena. Musi być nazwa kraju, który emituje znaczek. Czasami się umieszcza tytuł emisji, jeśli jest to istotne. Małymi, mrówczymi literkami umieszcza się pierwszą literę imienia i nazwisko projektanta oraz skrót drukarni i rok emisji. Np. w moim przypadku: "A. Niemierko, pwpw, 2021"

Znaczki mamy przeróżne, skąd brać inspirację na obrazek?

Na pewno przy każdym zleceniu czerpię inspirację ze znaczków, które już zostały wydane. W Polsce i na świecie. Inspiracją może być wszystko, sposób kompozycji, kolorystyka, podejście do tematu. Akurat w polskiej filatelistyce jest wiele pięknych znaczków i wiele można czerpać inspiracji. Sam temat nasuwa też pewne rozwiązania.

Pani jest autorką znaczka, który dostał tytuł najpiękniejszego znaczka na świecie. To takie znaczkowe Oscary.

Dwukrotnie znaczki mojego autorstwa zostały we Włoszech nagrodzone główną nagrodą, jako najpiękniejszy znaczek roku. Pierwszy to był: "Dzień Ziemi w Polsce". Taki ekologiczny znaczek, który wyszedł na 22 kwietnia. A drugi był z serii Europa, tematem były lasy. To była taka seria, w której każdy kraj w tym samym czasie realizował ten sam temat, tylko pod kątem swojej specyfiki. Ten znaczek był o tyle charakterystyczny, że był to znaczek pachnący jałowcem. Użyto takiego lakieru bezbarwnego, którym powleczono papier. Przy potarciu ręką wydzielał się zapach jałowca, co dawało takie dodatkowe wrażenia i było taką ciekawostką dla filatelistów.

Teraz więcej jest takich kombinowanych znaczków, np. drukowanych na srebrze albo na papierze toaletowym. Ten ostatni to projekt zagraniczny, upamiętniający pandemię i to, czego najbardziej w niektórych krajach brakowało na początku zmagań z Covid-19. Co Pani myśli o takim eksperymentowaniu z samą formą?

Myślę, że to są korzystne pomysły. Znaczek jest formą mocno analogową. Przykro mi to powiedzieć, ale za parę, parędziesiąt lat znaczek może przestać istnieć. Firmy kurierskie i nowe sposoby komunikacji wpływają na to, że  znaczek nie ma już takiej rangi jak kiedyś. Takie pomysły powodują, że ten znaczek cały czas żyje, coś się dzieje w tym temacie. Poza tym znaczek jest niewielki i nie ma za dużo możliwości wymyślenia jakiś dodatkowych rzeczy, wiec w ramach tych parametrów, w których się producenci znaczków poruszają, trzeba korzystać ze wszystkich sposobów, żeby ten znaczek dalej żył.

Myśli pani czasem o kolekcjonerach, którzy będą potem podziwiać pani znaczek?

Myślę bardziej o ludziach, którzy będą naklejać na list i wysyłać. Fajnie jest czasem dostać list ze swoim znaczkiem i to zupełnie przypadkiem. Filateliści są oczywiście mocną podporą dla projektantów. To są osoby, które czekają na każdą emisję, bardzo wnikliwie analizują znaczki. To jest nawet trochę stresujące, bo każdy błąd - choćby przy znaczkach, które się odwołują na przykład do jakichś faktów historycznych - zostanie przez filatelistę zauważony. 

Myśli pani o tym w kategoriach rzemiosła czy sztuki?

Znaczek jest na pograniczu. Zwłaszcza teraz, kiedy nie jest tak popularny, kiedy jest formą tak bardzo analogową. Jest to cos, co jest sztuką użytkową. Jest stworzony w konkretnym celu i innego celu nie ma, jest dowodem opłaty za list. Sam projekt może mieć znamiona sztuki, zwłaszcza przy dużych nazwiskach twórców z lat sześćdziesiątych w Polsce. I to są zarówno dzieła sztuki, jak i coś, z czym się stykamy na co dzień.