Oglądalność mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym rozgrywanych do niedzieli w szwedzkim Falun była w Norwegii tak wysoka, że zdaniem szefów państwowej telewizji NRK udowodniła, że kanał utrzymujący się z abonamentu i nie emitujący reklam jest misyjny.

Według danych NRK transmitującej zawody, statystyczny Norweg spędził przed telewizorem 14 godzin. Rekord oglądalności padł w niedzielę podczas biegu na 50 kilometrów mężczyzn, który kończył MŚ. Transmisje oglądało średnio 1,5 miliona widzów, a końcowe kilometry dwa miliony. Jest to ewenement, ponieważ nasz kraj liczy zaledwie pięć milionów mieszkańców. Podobną oglądalność miały sztafety w czwartek i piątek rozgrywane przecież w ciągu dnia, czyli w godzinach pracy. Nasz udział w rynku w tym czasie wyniósł nieprawdopodobne 93,3 procent, co można porównać chyba tylko do wyników telewizji państwowej w Korei Północnej - powiedział dyrektor sportu w NRK Rune Haug.

Misja bez reklam

NRK od początku istnienia nie emituje reklam, które są zakazane nawet w telewizji internetowej i w telegazecie. Dopiero w ostatnich latach norweski parlament (Storting) zgodził się na proste plansze sponsorów przed i po emisji niektórych programów oraz na ograniczoną reklamę na stronach internetowych, ale tylko tekstowych. Dochody te wynoszą jednak zaledwie ok. 50 milionów koron (25 mln złotych) i są tylko dodatkiem do budżetu NRK wynoszącego ok. 5 miliardów koron rocznie (2,5 miliarda złotych). Z tego 96 procent stanowią wpływy z abonamentu.

Wysokość abonamentu na ten rok wynosi 2756 koron (1350 złotych). Według badań opinii publicznej, Norwegowie uważają że jest kosztowny, lecz większość chce go jednak zachować, ponieważ programy informacyjne NRK są dla nich najbardziej wiarygodne, a filmy, transmisje sportowe i programy nie są przerywane reklamami. 

(ug)