Portugalski inżynier Frederico Rezende przepłynął prawie 1000 kilometrów na skuterze wodnym. Pokonanie dystansu dzielącego Lizbonę i Maderę zajęło mu 49 godzin. "Moja podróż była niczym spacerek. Przez całą trasę miałem bardzo dobrą pogodę i podziwiałem urok Atlantyku oraz czystego nieba" - mówił po dotarciu do portu w Funchal.

50-letni Rezende - inżynier, który w młodości wyczynowo uprawiał sporty motorowodne - przyznał, że najtrudniejsza w podróży była dla niego pierwsza noc. Musiałem włożyć wiele wysiłku w to, aby nie zmorzył mnie sen - stwierdził. W niezwykłej eskapadzie Portugalczykowi towarzyszył statek "Salvador do Mar", który na swoim pokładzie miał zapas paliwa do skutera.

Rezende mówił po przybyciu na Maderę, że wielokrotnie spotykał na swojej trasie rekiny. Były one na szczęście niewielkie i nie okazały się dla mnie groźne. Podczas podróży mijałem też często stada żółwi morskich, a także delfiny - opowiadał.

Wyprawa z Lizbony na Maderę nie była pierwszą morską wyprawą Rezende z użyciem skutera wodnego. Mężczyzna pokonał m.in. 50-kilometrowy dystans dzielący Maderę od sąsiedniej wyspy Porto Santo. W ciągu 24 godzin przebył też trasę z Maroka na Maderę.

(mn)