Pierwszy w Polsce Earthship, czyli dom budowany tylko z surowców wtórnych, powstaje na prywatnej działce w Mierzeszynie niedaleko Gdańska. Budynek zostanie wzniesiony głównie ze starych opon, zużytych puszek, gliny i zbrojeń znalezionych na złomowiskach. Budowa ma zakończyć się jesienią.

Earthship to dom z odpadów, a zarazem budynek samowystarczalny. Od podstaw jest budowany w takiej ideologii, że pozyskuje się na niego materiały z odzysku właśnie, z drugiej ręki, z recyklingu. Sama ideologia to jest budowanie i styl życia, czyli uzależnienie się od mediów, które cały czas górują nad naszą cywilizacją. A tu sami możemy zaopatrzyć się w wodę czy prąd - tłumaczy Władysław Labuda z Fundacji Krzemowej, której wolontariusze pomagają przy budowie domu.

Woda docelowo ma pochodzić z deszczówki, a prąd wytworzy własna, niewielka elektrownia wiatrowa. Właścicielom udało się kupić ją w okolicach Kielc. Jak mówią, były właściciel nie był zadowolony, bo w jego okolicy za mało wiało. Pocięliśmy maszt na plasterki, przywieźliśmy go tutaj, zespawaliśmy, działa. Teraz podłączamy całą instalację, która ma 10 akumulatorów, no i zasili całe nasze gospodarstwo domowe - tłumaczy pan Mateusz Egiert, właściciel działki, na której powstaje Earthship.

Dom powstaje głównie ze starych opon

Głównym materiałem, z jakiego powstaje dom są… stare opony. Na cały budynek - około 130 metrów kwadratowych powierzchni użytkowej - potrzeba ich mniej więcej 1500 sztuk. Na razie na działkę przywieziono połowę "budulca". Mężczyźni na wulkanizacjach się dziwią, że ciężarówkę prowadzę sama. Ale daję radę! Do tej pory zrobiłam pięć kursów i jeszcze tyle samo przede mną - mówi pani Magdalena Egiert, żona pana Mateusza, która osobiście przywiozła na działkę wszystkie opony.

Jak mówi, te "materiały budowlane" mają wiele zalet. Są za darmo przede wszystkim, do tego izolacja świetna, stateczność też świetna, i przy okazji sprzątamy opony, tak? Bo tego jest mnóstwo - tłumaczy Magda Egiert. Jej mąż przekonuje, że wybudowanie ściany z opon to nic trudnego. Kładzie się opony na płasko, potem 5-kilogramowym młotem ubija się tym co mamy z wykopu - ziemią, gliną. Kładzie się je na sobie, na zakładkę, tak jak muruje się cegły. I później leżą one grawitacyjne na sobie i tworzą bardzo ciężki i stabilny mur. Okna w "domu z odzysku" także będą pochodzić z drugiej ręki. Właściciele już je nabyli - jak mówią - niewielkim kosztem. Rozbiórkowe okna ze Szwecji, drewniane, trzyszybowe, które teraz odnowiliśmy. Cała frontowa ściana, która będzie u nas miała 18 metrów kwadratowych, kosztowała nas… 3,5 tysiąca złotych - wyjaśnia Mateusz Egiert.

Egiertowie przyznają, że są "racjonalnymi pasjonatami" i lubią żyć ekologicznie. Jak mówią, daje to nowe możliwości, bo nie każdego stać na budowę domu, ale w takiej wersji wiele osób byłoby stać. Na budowie parę ma wspierać od 5 do 15 wolontariuszy dziennie. Earthship ma zostać wybudowany do jesieni. Egiertowie chcą spędzić w nim najbliższą zimę.