Maj, który dla większości Polaków kojarzy się z wiosna, ciepłem i zielona trawą, dla narciarzy wysokogórskich nadal jest sezonem zimowym. I to jakim sezonem! Dwie znakomite narciarki - Anna Tybor i Magdalena Derezińska - Osiecka właśnie zjechały z Zachodu Grońskiego - uważanego za jedną z najtrudniejszych linii narciarskich w Tatrach. Przed nimi udało się to zaledwie około dziesięciu osobom, w tym jednej kobiecie.

Zachód Grońskiego to rysa przebiegająca niemal pionowo w poprzek Wołowego Grzbietu. Zjazd zaczyna się w Małej Wołowej Szczerbince na wysokości 2355 metrów nad poziomem morza, a kończy 770 metrów niżej nad Czarnym Stawem. Zachód Grońskiego doskonale widać, kiedy podchodzi się na Rysy. To taki ukośna rysa przecinająca pionowe skalne ściany Wołowego. 

Zjazd sam w sobie, technicznie nie jest trudny. Najgorsza jest świadomość tej przepaści i tego, ze nie można pozwolić sobie na żaden błąd, bo ten błąd może skończyć się tragicznie. To takie trawersowanie, zsuwanie się, ale świadomość tej przepaści powoduje, że jest naprawdę ekstremalny - mówi Anna Tybor. Paniom nie udało się zjechać z samej góry. Niestabilny śnieg, małe lawiny i zsuwy, spowodowały, ze zdecydowały się zjechać około 15 metrów poniżej Szczerbinki. Dlatego pani Ania czuje pewien niedosyt i chciałaby jeszcze kiedyś tam wrócić. 

Dodajmy, że pierwszy Zachodem Grońskiego zjechał na nartach Piotr Konopka 4 czerwca 1994 roku. Jedyną kobietą, która tego spróbowała do tej pory była Klaudia Tasz.

Anna Tybor zapowiada, że jeszcze kiedyś spróbuje zjechać całym Zachodem Grońskiego, a na razie przygotowuje się do zjazdu na nartach z ośmiotysięcznika. Do tej pory nie dokonała tego żadna Polka. 

(mal)