Wydał życiowe oszczędności, bo miał przeczucie. I sprawdziło się. Mowa o Brytyjczyku, który na zakupionej przez siebie działce odkrył pozostałości średniowiecznego miasta.


W czasach normańskich w Trellech mieszkało 10 tys. ludzi. Ale ślad po nim zaginał. W miejscu budynków i ulic pojawiły się zielone pola i gdyby nie dociekliwość 37-letniego miłośnika historii, do dziś pasłyby się na nich krowy.


Tu, gdzie teraz kopiemy, znajdowała się główna ulica miasta - mówi Stuart Wilson. W pracach pomagają mu dziesiątki ochotników.


Odkryte już zostały fundamenty wielu budynków i studnia, a z ziemi co chwilę wydobywane są ceramiczna naczynia i narzędzia z XIII wieku.


Odnalezionym po kilku wiekach miastem rządzili normańscy możnowładcy. Było ono jednym z centrów przemysłowych w Walii. Wykuwano w nim wyroby z żelaza. Najnowszym odkryciem jest potężny dwór, z dwoma komnatami biesiadnymi i paleniskiem oraz pozostałości okrągłej wieży warownej.


W XV wieku, z niewyjaśniony przyczyn, miasto popadło w ruinę, a następnie zostało zniszczone podczas wojny domowej, jaka przetoczyła się przez Anglię pod koniec XVII wieku. Jego zabudowania zostały opuszczone a mieszkańcy znaleźli schronienie w okolicy.


Stuart Wilson zapłacił za działkę 32 tys. funtów. Wszystko wskazuje na to, że dla historii Wysp Brytyjskich, może się ona okazać bezcenna.


(mpw)