Trzeci w kolejce do brytyjskiego tronu, czteroletni książę George, rozpoczął szkołę. To prywatna placówka w Londynie o nieskazitelnej reputacji. Uczęszczają do niej zarówno chłopcy jak i dziewczynki.

Małego księcia na pierwsze zajęcia odprowadził tylko ojciec, książę William. Będąca w trzeciej ciąży księżna Kate cierpi bowiem na poranne mdłości i nie pokazuje się publicznie. Maluch wyglądał na onieśmielonego. Został przywitany przez dyrektorkę Helen Haslem, która uścisnęła mu dłoń i zabrała na pierwsze zajęcia.

Rodzice George’a postanowili zerwać z dotychczasowa tradycją, według której królewskie potomstwo pobierało edukację wyłącznie w towarzystwie tej samej płci.

Szkoła Thomas’s w dzielnicy Battersea znana jest ze specyficznego rygoru. Lekcje zaczynają się codziennie od uścisku dłoni nauczyciela, patrzącego uczniom głęboko w oczy. Do siódmego roku życia wszystkie dzieci obowiązkowo mają zajęcia z baletu, natomiast nieobowiązkowe przez pierwsze trzy lata jest odrabianie domowego zadania.

Z biegiem czasu George będzie mógł korzystać z 24 tematycznych klubów, gdzie nauczy się m.in. trudnej sztuki debatowania i szermierki. To nie jest szkoła dla nieśmiałych dzieci - mówi Grace Moody-Stuart z organizacji, która pomaga rodzicom w dokonywaniu właściwego wyboru. Nie jest to także szkoła dla ludzi ubogich. Rok nauki kosztuje 18 tys. funtów. A za sam mundurek, który składa się z granatowego sweterka, krótkich spodenek czerwonych podkolanówek i butów na rzepach, trzeba zapłaci ponad pół tysiąca funtów.


(mpw)