Do nietypowego włamania doszło w niemieckim miasteczku Quickborn. Wezwana na miejsce policja zastała drzemiącą w salonie... krowę, która weszła w szkodę po ucieczce z okolicznego pastwiska.

Policjant, który odebrał zgłoszenie o włamaniu, nie mógł uwierzyć własnym uszom. Dzwoniący skarżyli się, że "jakaś krowa wygodnie umościła się na podłodze w ich salonie". I wcale nie było to obelżywe określenie nieproszonego gościa płci żeńskiej, ale pojedynczej sztuki bydła.

Okazało się, że kilka dni wcześniej krowa uciekła z pastwiska. Podobno była widziana, jak podąża na północ od miasteczka. Trafiła na teren osiedla domków jednorodzinnych. Nieproszona weszła do jednego z ogródków. Kiedy podeszła bliżej domu, zobaczyła swoje odbicie w oknie. Zapewne pomyślała, że to wróg, bo rozpędziła się i przez zamknięte okno wskoczyła wprost do kuchni domu, następnie przeszła do salonu i jakby nigdy nic ułożyła się wygodnie na podłodze.

Mieszkańców nie było wtedy w domu. Gdy po powrocie zobaczyli nieproszonego gościa, wezwali na miejsce policjantów, ci z kolei weterynarza. Lekarz zaaplikował krowie środek usypiający. Zanim jednak zwierzę całkowicie straciło świadomość, zebrało siły, wstało na nogi, opuściło dom przez drzwi, przeskoczyło płot i zatoczyło się dopiero na trawniku sąsiadów. Tam ostatecznie krowa została schwytana.