Kąpielą w morzu tradycyjnie przywitały Nowy Rok kluby morsów. W Gdańsku do wody weszło kilkadziesiąt osób. Niestety do szpitala trafił mężczyzna, który najprawdopodobniej zasłabł w wodzie.

Gdy ratownicy zabierali mężczyznę z plaży jego życie nie było zagrożone. Jak mówią członkowie gdańskiego klubu morsów to pierwszy raz, kiedy podczas noworocznej kąpieli ktoś potrzebował pomocy lekarza.

Mężczyzna przewrócił się w wodzie niemalże pod sam koniec kąpieli. Większość biorących w niej udział była już na brzegu. Razem kąpaliśmy się. To się stało raptownie. Dobrze, że byliśmy w pobliżu, od razu zaczęliśmy go ratować. W zeszłym roku półtorej godziny kąpaliśmy się i nic się nie stało. Pierwszy raz taki przypadek mieliśmy - mówił jeden z morsów. Na miejscu cały czas byli ratownicy medyczni. Natychmiastowo udzielili pomocy mężczyźnie, po kilku minutach karetka zabrała go do szpitala.

Wcześniej, część morsów - z przymrużeniem oka - zdążyła ponarzekać na zbyt wysoką temperaturę. Powietrze i woda w zatoce miały dziś około 4 stopni Celsjusza. Jak zapewniali członkowie klubu morsa, tak "ciepłego" Nowego Roku nie pamiętają.

Pierwszy raz tak ciepło. Ja się 20 lat kąpie to mogę powiedzieć. Lepiej, żeby mróz był. Bo jak jest mróz to jest cieplej. Różnica temperatur działa na korzyść tego, który wchodzi. Można się w wodze schować, bo tam jest cieplej - mówiła starsza pani.

Za ciepło. Stanowczo! Lubimy temperatury niższe. A jeszcze lepiej, żeby był śnieg. Dużo śniegu i brak wiatru. Może w przyszłym roku - życzył sobie jeden z morsów.

(j.)