Nietypowa interwencja policji w australijskim Sydney. Funkcjonariusze zostali wezwani w sprawie przemocy domowej. Zaniepokojeni sąsiedzi słyszeli bowiem mężczyznę krzyczącego „Zabiję cię” i pisk kobiety. Okazało się, że sprawcą zamieszania był… pająk.

Nietypowa interwencja policji w australijskim Sydney. Funkcjonariusze zostali wezwani w sprawie przemocy domowej. Zaniepokojeni sąsiedzi słyszeli bowiem mężczyznę krzyczącego „Zabiję cię” i pisk kobiety. Okazało się, że sprawcą zamieszania był… pająk.
Zdj. ilustracyjne /Paweł Kula /PAP

Zabiję cię! Już nie żyjesz! Zdychaj! – między innymi takie okrzyki dochodziły z mieszkania. Słychać było również piski kobiety. Sąsiedzi wezwali więc policję. 

Gdy funkcjonariusze dotarli na miejsce, w mieszkaniu zastali przerażonego, roztrzęsionego mężczyznę. Policjanci zapytali go, gdzie jest jego żona. Odparł, że jest samotny i z nikim nie mieszka.

Początkowo policjanci nie chcieli uwierzyć w te wyjaśnienia. Tłumaczyli, że zostali wezwani przez sąsiadów, którzy słyszeli krzyk kobiety.

Wtedy mężczyzna przyznał, że krzyczał i piszczał, ponieważ przestraszył się pająka. Nienawidzę pająków - wyznał.


Funkcjonariusze przeszukali mieszkanie. Znaleźli martwego pająka a obok opakowanie z owadobójczym sprayem.

(mpw)