Najnowsze badania genetyczne dowodzą, że głowa odkryta trzy lata na strychu w domu emerytowanego kolekcjonera nie należy do Henryka IV Burbona. „Król znów stracił głowę!” – donoszą nadsekwańskie media.

Naukowcy z Uniwersytetu w Barcelonie zapewniali do tej pory, że odnaleziona głowa należała do Henryka IV Burbona, bo porównanie jej kodu genetycznego z krwią Ludwika XVI dało według nich pozytywne rezultaty. Podkreślali, że w końcu odnaleziono głowę, która została odcięta od zabalsamowanego ciała monarchy w czasie Wielkiej Rewolucji Francuskiej.

Teraz francusko-belgijska ekipa specjalistów podważyła ustalenia swoich poprzedników. Naukowcy przeprowadzili dokładniejsze analizy porównawcze, wykorzystując DNA żyjących potomków Ludwika XVI. Okazało się, że głowa nie należy do osoby, która była z nimi spokrewniona.

"Francuski Indiana Jones" popełnił błąd?

Głowę odkrył szef ekipy lekarzy patologów i genetyków ze szpitala uniwersyteckiego w Garches pod Paryżem, Philippe Charlier, zwany "francuskim Indianą Jonesem". Znajdowała się ona w zbiorach emeryta-kolekcjonera, który był pewien, że ten eksponat - kupiony został prawie sto lat wcześniej na aukcji za niewielka sumę - nie ma większej wartości.

Charlier twierdził m.in., że analiza włosów i brody zabalsamowanej głowy oraz badania uszkodzeń czaszki umożliwiły ustalenie, iż chodzi o cześć zwłok Henryka IV. Uszkodzenia czaszki były np. jego zdaniem pozostałością po nieudanym zamachu na życie króla.