Wielkanocny baranek w październiku? To nie żart. Jeden z nich właśnie dał nogę ze sklepowej półki. Ale cóż ma robić nieboże, skoro świąteczne honory zacznie pełnić dopiero w kwietniu. By nie wszedł w szkodę, postanowiliśmy zafundować mu podróże - te małe, i te duże! Zaczęliśmy od wysokiego „C”, czyli od opery w Szczecinie. Co dalej? Gdzie pojawi się baran? Bądźcie czujni:) A może chcecie zaprosić go do siebie?

Wielkanocny baranek z cukru trafił na półki jednego ze sklepów w Szczecinie. W towarzystwie zniczy (bo listopad tuż, tuż), czekoladowych Świętych Mikołajów (6 grudnia i Boże Narodzenie też coraz bliżej, a Klient Nasz Pan, więc musi być wciąż nowościami bombardowany), stoi sobie smętny i się kurzy. No bo kto kupi wielkanocnego baranka w październiku? Albo w listopadzie czy też w grudniu? Nawet jeśli kosztuje grosze? Kupiliśmy my! Z mocnym postanowieniem, by nie pozwolić barankowi się nudzić. Biedaczek musi coś przecież robić do Wielkanocy! Tylko co?!

Z pomocą przybył nam wielki Jean-Pierre Jeunet. Pamiętacie jego "Amelię"? Surrealistyczny francuski komediodramat z 2001 roku, który z Audrey Tautou zrobił wielką gwiazdę kina. W jednym z wątków, Amelia - próbując rozbawić ojca ponuraka - kradnie jego ulubionego krasnala ogrodowego i wysyła figurę w podróż dookoła świata, dokumentując kolejne etapy zdjęciami z pobytu gipsowego krasnala w różnych miejscach.

Nasz baranek nie gęś, też w podróż wyruszył. Zwiedzi kawał świata, zanim nadejdzie ten dzień, w którym zagra główną rolę na wielkanocnym stole. Absurdalne? TAK!!! Podobnie jak sprzedaż wielkanocnych baranków z cukru w październiku, przed uroczystością Wszystkich Świętych, Świętym Mikołajem, Bożym Narodzeniem, Sylwestrem i Nowym Rokiem...