Ktoś zadzwonił na policję w Ostródzie w woj. warmińsko-mazurskim z informacją, że pod maską stojącego na osiedlu samochodu znajduje się jakieś zwierzę. Jak się okazało, był to mały kotek. Uratowany futrzak nie trafił do schroniska dla zwierząt. Od razu został adoptowany przez jednego z funkcjonariuszy.

Ostródzcy funkcjonariusze, odpowiadając na zgłoszenie, udali się na jedną z ulic, na której zaparkowany był samochód. To w tym pojeździe miało znajdować się jakieś zwierzę.

Najpierw trzeba było namierzyć właściciela auta. Kiedy się udało, podszedł do swojego samochodu i podniósł maskę silnika. Wtedy policjanci wyciągneli z niego... małego kotka.

Nie chcieli oddać słodziaka do schroniska. Zaczęli więc dzwonić do swoich znajomych.

Od razu losem kociaka zainteresował się policjant ruchu drogowego, który postanowił się nim zaopiekować.

Pluszak, wraz ze swoim właścicielem, był już na wizycie kontrolnej u weterynarza. Tam się okazało, że to kocur, który ma około 6 tygodni.

Funkcjonariusz i jego bliscy zastanawiają się teraz nad wyborem imienia dla nowego członka rodziny.

(j.)