66-letni pan Mieczysław jest pierwszą osobą w Polsce, której lekarze wszczepili całkowicie sztuczne serce. Dokonał tego zespół ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Niespełna miesiąc po operacji pacjent czuje się dobrze. Wkrótce wyjdzie ze szpitala do domu i będzie czekał na dawcę serca.

Anna Kropaczek RMF FM: Czy dla pana Mieczysława wszczepienie sztucznego serca było jedynym ratunkiem?

Dr hab. Michał Zembala ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu: Dla pacjenta z przeciwskazaniami do transplantacji serca w tamtej chwili jedynym ratunkiem był zabieg implantacji całkowicie sztucznego serca, czyli takiego plastikowego urządzenia, które zastępuje zarówno prawą jak i lewą komorę serca. Implantując to urządzenie liczymy na to, że ciśnienie w płucach, które dziś mamy, zmniejszy się do takiego poziomu, że będzie można bezpiecznie wykonać u tego pacjenta przeszczep serca.

Sztuczne serce jest rozwiązaniem tymczasowym?

Tak. To jest rozwiązanie tymczasowe, żeby móc wszelkie wątpliwości co do stanu zdrowia pacjenta, wszelkie przeciwskazania do definitywnego leczenia, jakim jest transplantacja serca, dobrze wyleczyć.

Czy to jest polskie sztuczne serce?

Nie. To jest amerykańskie sztuczne serce. Nie możemy powiedzieć, że nasz przemysł, czy nasi naukowcy nie opracowali czegoś równie skutecznego. Pionierskie prace prof. Religi i Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii zmierzały właśnie ku temu, żeby całkowicie sztuczne serce stworzyć.  Powstało bardzo podobne urządzenie do tego, które implantowaliśmy, ale zewnętrzne. To, które Amerykanie stworzyli -powtórzę to jeszcze raz - jest bardzo podobne. To dwa plastikowe pojemniki z mechanicznymi zastawkami, gdzie rolę tłoczącą wykonuje sprężone powietrze. Amerykańskie urządzenie można bezpiecznie zamknąć w klatce piersiowej pacjenta i wypuścić na zewnątrz tylko dwa kabelki zasilające. W przypadku polskiego urządzenia jest to niemożliwe, pacjent musi stale przebywać w szpitalu. To różni te dwa urządzenia, dwa typy implantacji. Z amerykańskim urządzeniem pacjent może i pójdzie do domu.

Jak będzie mógł żyć ze sztucznym sercem? Jakie są ograniczenia?

Urządzenie nie jest bez wad. Sama jego waga jest pewnym ograniczeniem. Kompresor, czyli urządzenie, które generuje powietrze do pomp, waży ok. 6,5-7 kg. To jest więc ciężki plecak, z którym pacjent będzie się musiał poruszać. Kąpanie czy basen może być pewnym przeciwwskazaniem, ale oprócz tego pacjent będzie mógł, miejmy nadzieję, prowadzić normalne życie, normalnie spacerować, chodzić, cieszyć się życiem i czekać na właściwego dawcę.

To był pierwszy taki zabieg w Polsce. Czy na świecie robi się je często?

Na świecie robi się tego zdecydowanie więcej. W samych Niemczech jest to liczba nawet ok. 200 rocznie. Proszę pamiętać, że systemy finansowania są różne. Dziś nie wiemy jeszcze, na jakim poziomie finansowania będzie to urządzenie. Nie chcielibyśmy, by było stosowane rutynowo, ponieważ jest ono bardzo drogie. Z rozwagą chcielibyśmy podejść do tego zagadnienia. Na pewno jest grupa chorych, dla których jest to jedyny ratunek. Szacowałbym ją na ok. 10-20 osób rocznie, nie więcej.

(j.)