Zakupy robimy wszyscy. Wielu osobom kupowanie sprawia przyjemność, poprawia nastrój. Warto przyjrzeć się jednak swoim nawykom. Czy nie tracimy kontroli nad zakupami? Czy nie kupujemy zbyt dużo? Czy zdarza nam się kupować niepotrzebne rzeczy? O zakupoholizmie z psycholożką, Justyną Soroką ze Szpitala Miejskiego nr 4 w Gliwicach, rozmawiała reporterka RMF FM Anna Kropaczek.

Anna Kropaczek, RMF FM: Gdzie się kończy zwyczajne kupowanie, a gdzie zaczyna zakupoholizm i czy to jest uzależnienie?

Justyna Soroka, psycholożka: To jest uzależnienie, ale nie można zakupoholizmu zakwalifikować jako choroby. Zakupoholizm znajduje się w grupie zaburzeń kontroli nawyków i popędów. Trudno powiedzieć, gdzie jest początek, bo wszyscy robimy zakupy. Osoba o zdrowym rozsądku zaczyna się sama hamować, wie, że trzeba przestać. Jeśli ktoś wpada w zakupoholizm, sam tego nie widzi. Otoczenie to dostrzega - rodzina, bliscy znajomi widzą, że coś się zaczyna dziać. Zakupoholik wypiera problem twierdząc, że nie przesadza, a później zaczyna... chować rzeczy.

Chowa rzeczy, które kupuje, żeby nikt nie widział? Czy sam chce zapomnieć?

Chowa rzeczy, żeby nikt nie widział, nikt nie oceniał, nie myślał, że jest zakupoholikiem, że ma z tym problem. Przeważnie zaczyna chować zakupy przed mężem, bo zakupoholiczkami są głównie kobiety. Mężczyzn to też spotyka, ale statystycznie jednak jest to kobieta.

Dlaczego to robimy? Dlaczego wpadamy z zakupoholizm?

Zazwyczaj chcemy uciec przed problemami i nie można tu klasyfikować, czy jest to problem rodzinny czy problem w pracy. To są różne problemy. Czasem w zakupoholizm wpadają np. kobiety, które twierdzą, że muszą "jakoś" wyglądać. Chcą być atrakcyjne, więc zaczynają kupować kosmetyki, ubrania, żeby wyglądać lepiej. Pojawiają się nowe style, nowe ciuchy, nowe kosmetyki, więc osoba, która jest zakupoholikiem, ciągle dąży do tego, żeby kupić też ten kolejny, nowy produkt.

Poprawiamy sobie nastrój zakupami? Tak można powiedzieć?

Tak, ale nie tylko zakupoholik poprawia sobie w ten sposób nastrój. Wszyscy to robimy. Gdzie w takim razie jest granica? Jeśli ktoś już jest zakupoholikiem, nie zna umiaru, nie umie się zatrzymać, zaczyna wypierać problem. Ma na tyle dużo napięcia emocjonalnego w sobie, że podąża za tym. Z jednej strony nie wiadomo, czy rekompensuje to sobie i jest super, że sobie coś kupi, cieszy się z tego czy tak naprawdę zmniejsza lęk wewnętrzny.

Słyszałam o takich przypadkach, że ktoś kupuje różne rzeczy i czasami nawet nie rozpakowuje zakupów

Tak, dokładnie. Albo zapomina, że w ogóle coś kupił. To jest tak samo, jak w alkoholizmie - gdzie jest umiar? Nie ma umiaru. W hazardzie tak samo nie ma umiaru i w każdym innym uzależnieniu, dlatego osoba, która jest zakupoholikiem też nie ma umiaru, kupuje nawet nie myśląc, czy ma to w domu, czy jest jej to potrzebne, tylko pędzi, nie umie się zatrzymać.

Skutek oczywisty zakupoholizmu to kłopoty finansowe. Czy jeszcze inne skutki wywołuje zakupoholizm?

Głównym są rzeczywiście tarapaty finansowe. Z tym wiąże się obniżony nastrój, możemy wpaść w depresję czy inne zaburzenia, z którymi nie jesteśmy w stanie sobie poradzić.

Zatem jak sobie można poradzić z uzależnieniem? Po pierwsze trzeba chyba sobie uświadomić problem. Co dalej? Jak ograniczyć zakupy?

Zacznę od tego, że najpierw jest wewnętrzny lęk. Później, kiedy czegoś nie kupimy, jest abstynencja i poczucie winy. Jeśli jeszcze jesteśmy w stanie sobie poradzić z poczuciem winy, to jesteśmy też w stanie sami to zahamować. Czasami zakupoholizm jest jednak na tyle postępujący, że trzeba skorzystać z pomocy specjalisty, żeby razem przegadać, co jest źródłem problemu - czy to jest zaniżona samoocena, czy to są problemy w pracy, czy problemy zdrowotne. Możemy zwrócić uwagę na stricte behawioralne czynniki. Jednym z nich jest analiza nawyków - musimy sobie zdać sprawę, kiedy najczęściej robimy zakupy - czy np. wychodzimy z pracy i idziemy prosto do sklepu, czy jest to weekend, który przeznaczamy na zakupy. Potrzebna jest analiza nawyków. Po drugie kształtowanie nowego stylu życia - zastępujemy zakupy czymś innym, co sprawa nam przyjemność.  Kolejna sprawa: warto więcej czasu spędzać z ludźmi - np. osoba, która poświęca weekend na zakupy, ponieważ wtedy wszyscy ludzie są dla niej mili. W domu tego nie doświadcza, w pracy też nie, jest w dołku emocjonalnym, a na zakupach może z kimś porozmawiać, może się poradzić np. dobierając kosmetyki. Kolejna ważna rzecz to przetrwać moment kompulsji, czyli tego napięcia, które ciągle jest w nas. Jeśli jesteśmy w stanie zrobić sobie listę rzeczy, których "potrzebujemy", przeciągamy czas realizacji zakupów. Jeśli go przeciągniemy, dochodzimy do wniosku, że tak naprawdę nie jest nam potrzebny piąty krem czy dziesiąta bluzka. Ostatnim kryterium są cele finansowe. Wiadomo, że są różne grupy społeczne pod względem finansowym i osoby, które nie mają wysokiego statusu, będą miały mniejsze cele, czyli np. mogą zapłacić za mieszkanie, zamiast poświęcić pieniądze na zakupy. Jeśli chodzi o osoby, które mają pieniądze i mówią, że to nic nie zmieni, jeśli kupią kolejną bardzo drogą torebkę, mogą sobie postawić taki cel, że za jakiś czas kupią dom albo zainwestują w mieszkanie.

Czy łatwiej popaść w zakupoholizm osobie, która ma dużo pieniędzy czy to nie ma znaczenia?

Myślę, że łatwiej, ale statystycznie patrząc, nie da się rozróżnić, czy jest to osoba bogata czy z mniejszymi dochodami. Tak samo, jak nie można powiedzieć, czy hazardziści to osoby bogate czy biedne. Jeśli wchodzimy w uzależnienie, to płyniemy.

Na zakupach wpadamy w różne pułapki. Jeśli jakiś drobiazg kosztuje niewiele, dodatkowo jest w promocji i go kupujemy, np. szminkę, to chyba nie jest problem...

Ale jeśli kupimy już dziesiątą pomadkę, to robi się konkretniejsza kwota i jeszcze sprzedawczyni nam powie, że jest kolejna doskonała szminka, która dopiero weszła na rynek, też chcemy skorzystać, płyniemy, nie jesteśmy w stanie się powstrzymać - to jest właśnie kompulsywne kupowanie.

Chyba dość łatwo popaść w zakupoholizm. Raz, że rzeczywiście ciągle powstają nowe produkty, są promocje. To wszystko jest bardzo kuszące...

Oczywiście. Dla zakupoholika to jest raj na ziemi. Wchodzi do sklepu, jest promocja, więc może kupić nie jedną rzecz, tylko od razu dwie. Nie jest w stanie się zatrzymać. Wiele osób często popada w taką pułapkę, że jeśli coś jest tańsze, to kupują tego więcej, bo zostanie im na dłużej, będziemy mieli na zapas. To też jest taka cienka granica, kiedy można popaść w zakupoholizm.

Coraz więcej jest teraz sklepów second hand, powstają butiki charytatywne, czyli to jest drugi obieg. Kupując w takich miejscach możemy mieć poczucie, że robimy coś dobrego dodatkowo, usprawiedliwiamy pęd do zakupów. To też jest pułapka

Początkowo to może być usprawiedliwienie, ale później mechanizm jest ten sam. Jeśli mamy ten popęd, że musimy swój lęk wewnętrzny sobie zrekompensować, to też dalej płyniemy, dalej kupujemy. Myślę, że zakupoholik nie patrzy tak naprawdę na kwotę, tylko na to, żeby zaspokoić swoje potrzeby.

To nie są potrzeby realne

Myślę, że są to potrzeby wewnętrzne. Dla tej osoby to jest najważniejsze - musi coś zrobić, żeby ściągnąć napięcie emocjonalne, czyli musi sobie poprawić humor, ale czy w ten sposób naprawdę go sobie poprawia? To bardzo złudne poczucie.

Czy zakupoholik ma wyrzuty sumienia, że kupił tyle rzeczy, nawet jeśli nie musi ich przed nikim chować?

Myślę, że często pojawia się ta myśl, ale tak naprawdę większe wyrzuty sumienia miałby, jeśli by sobie czegoś nie kupił.

Czyli myśli: nie zrobiłem czegoś dobrego dla siebie?

Tak, później to napięcie emocjonalne wzrasta i jest poczucie winy, że jednak nie kupiłem. Jeśli napięcie wzrasta, to nie jesteśmy w stanie sobie z nim poradzić. Dlatego dobrze jest, jeśli łapiemy się na tym, że nie chcemy tylu zakupów już robić. Jeśli mamy poczucie winy i napięcie emocjonalne, dobrze by było zastąpić zakupy czymś innym, co sprawia nam przyjemność.

A jeśli to też wiąże się z wydawaniem pieniędzy?

Musimy jakoś "zejść" z tych zakupów. Jeśli pójdziemy np. na tańce czy siłownię, to robimy coś dla siebie. Sprawia nam to przyjemność, możemy zadbać o swój wygląd, ale w zupełnie inny sposób.

Opracowanie: