Czy po wykryciu raka piersi można mówić, że ma się szczęście? Mimo że zabrzmi to kontrowersyjnie, to tak! Wyleczalność tego nowotworu wynosi ponad 70 procent. Ale podstawą jest wczesne wykrycie choroby.

Rak piersi jest wyleczalny w ponad 70 proc. Najważniejsza jest profilaktyka /Peter Widmann ( PAP/Photoshot) /PAP


O raku piersi przeczytacie też w dodatku o zdrowiu do dziennika "Fakt"

Co powinno nas zaniepokoić? Każda zmiana w piersi - mówi dr n. med. Dariusz Michalik, specjalista chirurgii ogólnej i onkologicznej ze szpitala MSW w Olsztynie. Najczęściej jest to guz, czy zgrubienie, które nie ustępują po miesiączce. To również zmarszczenie, zaciągnięcie skóry, które można zauważyć przed lustrem. Zaniepokoić powinien też nieprawidłowy wyciek z brodawki, szczególnie gdy jest wodnisty lub krwisty oraz jakiekolwiek zgrubienie pod pachą. W tych przypadkach kobieta powinna niezwłocznie zasięgnąć porady specjalisty - mówi dr Michalik.

Jak zaznacza programy profilaktyczne dotyczą pań po 50. roku życia. Natomiast świadomość tego, że kobieta może zachorować na raka piersi powinna towarzyszyć od samego początku, od kiedy ma się piersi. Zdarzają się bowiem przypadki zachorowań w wieku 20, 30 lat - dodaje dr Michalik. I podkreśla: Tutaj chodzi przede wszystkim o świadomość. Gdy pod prysznicem wyczujemy jakąś nieprawidłowość, czy zauważy to mąż lub partner, konsultujemy to z lekarzem. W leczeniu nowotworów trzeba mieć szczęście. To jak wygrana na loterii. Jeśli ktoś nie gra, to nigdy nie wygra. Jeśli ktoś się nie bada, to może nigdy nie będzie miał szans na wykrycie raka. Dr Michalik kładzie nacisk na badania mammograficzne. Mammografia powinna zacząć się po 40. roku życia i być powtarzana co najmniej raz na dwa lata, a najlepiej każdego roku - wyjaśnia.

Na szczęście, zdaniem dr Michalika, nowotwór piersi nie jest już w Polsce tematem tabu. Sama świadomość zagrożenia wynikającego z raka piersi wśród kobiet jest na wysokim poziomie. Trzeba teraz dbać, aby dostęp do badań profilaktycznych był jak najszerszy - podkreśla.

To, że rak piersi nie jest wyrokiem doskonale wiedzą amazonki z Olsztyna, Marianna Kunikowska i Zofia Zuba. Obu usunięto piersi 18 lat temu. Nasze koleżanki żyją ponad trzydzieści lat od operacji. I mają się dobrze. Niektóre zwiedziły kawał świata, mają w sobie pogodę ducha - mówi pani Marianna. A pani Zofia dodaje: Po operacji całkowicie przewartościowałam swoje życie, zaczęłam dostrzegać to, czego wcześniej w pośpiechu nie widziałam. Kiedyś nie zauważałam np., że jesienią liście są kolorowe. A przecież są! Była tylko praca, dom, dzieci. Obie panie apelują do Polek: nie zapominajcie o regularnych badaniach i ufajcie specjalistom!

(rs)