„O tym, że zachorowałam na raka piersi dowiedziałam się 8 marca, w Dzień Kobiet, siedząc w pracy wśród kwiatów. Przeczytałam SMS-a od mojej lekarki: „Pani Kasiu, wyniki nie są dobre. Proszę pilnie przyjechać” – wspomina w rozmowie z RMF FM pani Katarzyna, u której nowotwór piersi zdiagnozowano półtora roku temu, gdy była w ciąży. "O włos otarłam się o śmierć. Dziś staram się o sobie myśleć, jak o osobie zdrowej" - dodaje pani Anna, u której nowotwór piersi zdiagnozowano, gdy miała 43 lata. Własnie o raku piersi mówimy w cyklu Twoje Zdrowie.

Byłam zawsze bardzo sumienną pacjentką. Jak miałam zrobić badania, robiłam je w pierwszym możliwym terminie. Bardzo o to dbałam. Myślę, że właśnie to w dużym stopniu mnie uratowało. W lipcu 2017 planowałam ciążę, poszłam na USG piersi, które wykazało małą, centymetrową zmianę, która została poddana biopsji cienkoigłowej. Ta biopsja nic nie wykazała, trzy miesiące później zaszłam w ciążę - wspomina pani Katarzyna.W lutym przeczytałam artykuł, w którym lekarze przekonywali, że warto zbadać sobie piersi ponownie jeśli takie zmiany pojawiały się przed ciążą, bo tego typu problemy mogą ruszać się, wracać. Poprosiłam o skierowanie na USG moją lekarkę-ginekolog. Miałam raka piersi, nowotwór złośliwy, w wysokim stadium zaawansowania - dodaje. 

14 cykli chemioterapii w ciąży

Po usłyszeniu diagnozy minęły cztery dni, po których pani Katarzyna rozpoczęła swój pobyt w Centrum Onkologii, gdzie dostała pierwszą chemioterapię.Cztery dni to szalone tempo. Załamałam się ogromnie. To były cztery dni tąpnięcia, wspominam je traumatycznie. Przez całą ciążę dostałam 14 cykli chemioterapii, guz malał z każdą chemią, przerwałam ją, urodziłam zdrowe dziecko, po tygodniu od porodu wróciłam na chemioterapię, 

przyjęłam jeszcze trzy cykle, operacja oszczędzająca piersi i radioterapia. Zakończyłam leczenie w ciągu ośmiu miesięcy. Chyba nigdy nie powiem już, że jestem zdrowa. Powiem, że wyniki badań są w porządku - podkreśla pani Katarzyna.

Nowotwór pani Katarzyny był nowotworem niehormonozależnym. W praktyce przekłada się to na zasadę, że żadne hormony, które są podawane pacjentkom z nowotworami hormonozależnymi, w jej przypadku nie miałyby żadnego zastosowania. Nie pomogłyby w powstrzymaniu działania nowotworu. Dlatego terapia pani Katarzyny polegała na chemioterapii, operacji i radioterapii. W czasie leczenia była na zwolnieniu ciążowym i urlopie macierzyńskim. Jesienią tego roku pani Katarzyna wróciła do pracy. 

"Każde USG ciążowe to było moje "Uff"

Momentami największego stresu i największej siły w tej chorobie były dla mnie chwile, gdy przechodziłam USG ciążowe- przyznaje pani Katarzyna. Co dwa tygodnie, w czasie chemioterapii, dziecko było monitorowane: czy chemia nie dostała się przez łożysko, czy wszystko jest w porządku. Każdy to punkt dla mnie było "Uff": była chemioterapia, nie przeniknęła, dziecko rośnie zdrowo. Sama chemioterapia wpłynęła na mój wygląd zewnętrzny: straciłam włosy i brwi. Dziecku nie stało się nic, urodził się zdrowy, jest wszystko w porządku- dodaje pani Katarzyna. 

"Zawsze będę myśleć o sobie jak o pacjentce onkologicznej"

Inna historia zachorowania na raka piersi dotyczy pani Anny, u której raka piersi zdiagnozowano w dniu 43. urodzin.W mojej rodzinie nikt nie chorował. O raku miałam wiedzę niemalże zerową: że trzeba się badać, że jest różowa wstążka, słyszałam o mammografii, ale wydawało mi się, że to temat nie dla mnie, tylko dla kobiet starszych o co najmniej siedem lat. Przeszłam operację oszczędzajacą, potem mastektomię pełną i 34 wlewy chemioterapii, plus kolejne trzy operacje odtworzeniowe piersi po latach. Proces leczenia mojego nowotworu, pomimo że był mały, bo miał 1,5 na 1,7 centymetra, trwał długo, leczenie trwało dwa lata- podkreśla pani Anna. 

Staram się dziś o sobie mówić i myśleć, że jestem osobą zdrową. Nie jest to łatwe, bo gdy człowieka dotknie śmiertelna choroba to nie jest w stanie już wyjść z myślenia o swoim zdrowiu. Wiem, że muszę zachować czujność zdrowotną. Muszę myśleć o sobie, że jestem pacjentką onkologiczną, po to, żeby pamiętać o regularnych badaniach, które wykluczą przerzuty i wznowę- dodaje pani Anna.

Opracowanie: