Trzeba wydać 100 milionów złotych, żeby zaoszczędzić nawet 3 miliardy rocznie - mowa o programie lekowym w leczeniu cukrzycowego obrzęku plamki żółtej. Niestety, mimo apeli okulistów od ponad dwóch lat nie przesunięto pieniędzy. Najnowsze dane z Narodowego Funduszu Zdrowia są zatrważające. Zastrzyki otrzymuje niecałe 10 procent tych, którzy powinni! Alarmuje prof. Robert Rejdak – szef lubelskiej kliniki okulistyki Uniwersytetu Medycznego, szef Stowarzyszenia Chirurgów Okulistów Polskich.

Okuliści z Kiniki Okulistyki Ogólnej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie dokładnie przeanalizowali dane Narodowego Funduszu Zdrowia.

Należy przyjąć, że w naszym kraju należałoby przeprowadzić 3-4  mln specjalistycznych wizyt rocznie z powodu cukrzycy. Natomiast w 2019 r. udzielono jedynie 226 942 porad ambulatoryjnych z rozpoznaniem H36  (retinopatia cukrzycowa) głównym lub współistniejącym (Źródło NFZ), czyli znacznie mniej niż 10 proc. w stosunku do potrzeb. Skutkuje to zbyt małą wykrywalnością powikłań w ich wcześniejszej fazie i koniecznością wykonywania kosztownych zabiegów witrektomii (857 w 2019 r.) , które przeprowadza się w przypadku najcięższych powikłań. Jest to wysoce nieefektywne.

Zbyt mało wykrywa się też przypadków DME- czyli cukrzycowego obrzęku plamki żółtej (tylko kilkadziesiąt tysięcy), które to powikłanie powinno zostać zdiagnozowanie u 200 tys. osób ( ok. 7 proc. chorych na cukrzycę ma DME).


Dla nich przy wykryciu na wczesnym etapie jest możliwość zablokowania rozwoju choroby prowadzącej do poważnego ograniczenia widzenia, albo nawet utraty wzroku. Skutecznym lekarstwem są iniekcje doszklistowe. I tu dane NFZ również są dramatycznie niskie.

W 2019 liczba hospitalizacji z podaniem iniekcji doszklistkowych z rozpoznaniem głównym lub współistniejącym H36 wyniosła 2252 . Natomiast liczba hospitalizacji z iniekcjami wykonanych z rozpoznaniem głównym H36 to 1110. Według zaleceń światowych każdy pacjent z DME zajmującym centrum plamki powinien otrzymać co najmniej ok. 4 iniekcji rocznie do każdego oka z DME.

Niestety marnujemy pieniądze i przede wszystkim zdrowie pacjentów - mówi prof. Robert Rejdak - szef Kliniki Okulistyki Ogólnej - Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Koszt podania wszystkim potrzebującym iniekcji rocznie to około 100 milionów złotych rocznie. Koszty nie zrobienia tego wyliczone już dwa lata temu to około 2-3 miliardy. To są bardzo często ludzie młodzi, pracujący. Ślepną, wypadają z rynku pracy, trzeba im przez całe życie wypłacać renty, próbować leczyć operacyjnie co generuje gigantyczne koszty, a niestety nie daje gwarancji. Tylko wczesna diagnostyka już nawet u lekarza rodzinnego, który specjalną kamerką zrobi zdjęcie dna oka, a komputer w centrum okulistycznym wstępnie go przeanalizuje daje ludziom  szansę. Uchwycenie na wczesnym etapie i regularne podawanie iniekcji sprawia, że pacjent doskonale funkcjonuje przez całe lata. Normalnie uczy się, pracuje - nie jest obciążeniem dla systemu pomocy społecznej. Oczywiście niepoliczalny jest tutaj komfort samodzielnego życia- dodaje prof. Rejdak.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Retinopatia cukrzycowa może prowadzić do ślepoty. Tymczasem wielu pacjentów ją bagatelizuje

Opracowanie: