Popularny "paradoks otyłości", czyli przekonanie, że nadwaga lub otyłość nie muszą wiązać się ze zwiększonym ryzykiem np. chorób serca, nie ma naukowego uzasadnienia - przekonują na łamach czasopisma "European Heart Journal" naukowcy z Uniwersytetu w Glasgow. Wyniki badań prowadzonych wśród 300 tysięcy osób wskazują coś przeciwnego. Ryzyko nadciśnienia, zawałów serca i udarów mózgu - zwiększa się w miarę jak nasz indeks masy ciała (BMI) przekracza wartość 22-23. Ryzyko stale rośnie też, wraz z ilością tłuszczu, odkładającego się w pasie.

Szefowa zespołu badawczego doktor Stamatina Iliodromiti podkreśla, że wszelkie nieuzasadnione opinie o rzekomo ochronnym działaniu tkanki tłuszczowej - w przypadku chorób serca i udarów mózgu - powinny być stanowczo dementowane.

Wyniki przeprowadzonych przez jej zespół analiz dostarczają dowodów na to, że u zdrowych osób, coś takiego, jak paradoks otyłości po prostu nie istnieje. Warunkiem koniecznym dla zmniejszania ryzyka takich chorób jest utrzymywanie BMI na poziomie 22-23. 

Te wnioski to efekt analizy danych obejmujących blisko 300 tysięcy osób. Osoby te w latach 2006-2010 włączyły się w program badań UK i były obserwowane do roku 2015.

Badacze z Glasgow ustalili, że najniższe ryzyko chorób układu krążenia obserwuje się u osób z BMI na poziomie 22-23, mimo że generalnie jako normalne traktuje się BMI w przedziale od 18 do 25.

Ryzyko chorób rośnie o 13 proc. na każdy wzrost BMI o 5,2 u kobiet i o 4,3 u mężczyzn. 

Idealny z tego punktu widzenia obwód w pasie wynosi dla kobiet 74 cm. Ryzyko chorób krążenia rośnie u pań o 16 proc. na każde dodatkowe 12,6 cm.

W przypadku mężczyzn pożądany obwód w pasie to 83 cm. Ryzyko chorób serca i udarów mózgu rośnie u panów na każde dodatkowe 11,4 cm przeciętnie o 10 proc.

Porównywalne wzrosty ryzyka chorób układu krążenia obserwowano też przy wzroście innych parametrów np. udziału tkanki tłuszczowej w masie ciała, czy proporcji obwodu w pasie do obwodu w biodrach, albo obwodu w pasie do wzrostu.

Na czym polega "paradoks otyłości"?

Świadomość, że nadmierny wzrost wagi szkodzi zdrowiu, jest właściwie powszechna i dotyczy to nie tylko chorób układu krążenia, ale też np. nowotworów. Pojawiły się jednak wyniki badań wskazujących na to, że w pewnych okolicznościach, zwłaszcza, gdy dbamy o przyzwoity poziom aktywności fizycznej, nadmiar tłuszczu nie musi być szkodliwy. To właśnie nazwano "paradoksem otyłości".

Autorzy najnowszej pracy twierdzą, że analiza tak licznej populacji badanych osób sprawia, że podobne twierdzenia można już spokojnie włożyć miedzy bajki.

Ewentualne "ochronne" efekty tłuszczu mogły dotyczyć wąskich grup osób, które miały już jakieś wcześniejsze choroby i były poddawane leczeniu.

W przypadku osób zdrowych, nadmiar tłuszczu jednoznacznie szkodzi. 

Autorzy pracy zdają sobie sprawę z faktu, że utrzymanie BMI na pożądanym poziomie 22-23 może być trudne, ale jeśli w naszym przypadku jest znacznie wyższe, zawsze warto schudnąć.

Nasz przekaz jest jasny - podkreśla współautor pracy prof. Naveed Sattar. Jeśli twoje BMI wchodzi w zakres nadwagi lub otyłości warto zrzucić tyle kilogramów, ile to realnie możliwe, to korzystnie wpłynie na zdrowie. Nie ma szkody w sytuacjach, gdy intencjonalnie tracimy na wadze. Służba zdrowia powinna nas jeszcze bardziej skutecznie do tego zachęcać - tłumaczy naukowiec.