Naukowcy z Wielkiej Brytanii twierdzą, że znaleźli nowy sposób na walkę ze spożyciem nadmiernych kalorii. Jak zauważają, opakowania żywności powinny pokazywać, ile ćwiczeń musiałaby wykonać osoba, aby spalić kalorie zawarte w produkcie – to ich zdaniem mogłoby powstrzymać nas przed zjadaniem dodatkowych kalorii.

Naukowcy proponują czytelną informację na etykietach, ile wysiłku fizycznego trzeba byłoby włożyć, by spalić tę ilość kilokalorii. Na przykład po to, by pozbyć się 230 kilokalorii z batona czekoladowego trzeba byłoby wybrać się na 42 minutowy spacer, albo 22 minutowy bieg.

Przegląd kilkunastu prac naukowych pokazuje, że tego typu oznaczenie zniechęca do przejadania się skuteczniej, niż sama liczbowa wartość energetyczna potrawy, czy przekąski. Pomaga to ludziom ocenić, czy pozwolić sobie na zjedzenie batonika albo - jeżeli już na zjedzenie dodatkowych kalorii się zdecydują - będą wiedzieli, jak szybko będą mogli kalorie spalić.  

Naukowcy z brytyjskiego Uniwersytetu Loughborough przekonują, że dzięki takim oznaczeniom, można zjeść na dobę około 200 kilokalorii mniej. To niby niewiele, ale dla większości z nas wystarczająco dużo, by nie tyć, a może nawet nieco chudnąć..

Główny badacz, prof. Amanda Daley, powiedział: Interesują nas różne sposoby nakłaniania opinii publicznej do podejmowania dobrych decyzji dotyczących tego, co jedzą, a także próby zwiększenia aktywności fizycznej - mówi prof. Amanda Daley, przekonując, że celem badań jest zachęcanie do zdrowszych nawyków żywieniowych i do walki z otyłością.

Profesor Daley przekonuje, że wielu ludzi byłoby zszokowanych, gdy uświadomili sobie, ile wysiłku fizycznego wymaga spalenie kalorii z niektórych przekąsek i smakołyków. Chodzi o edukowanie społeczeństwa, że spożywanie jedzenia wiąże się z pewnym kosztem energii. "Czy naprawdę chcę spędzić dwie godziny na spaleniu tego ciasta czekoladowego? Czy ciasto czekoladowe naprawdę jest tego warte?" - przekonuje profesor.