213 pielęgniarek z Wojewódzkiego Szpitala im. św. Ojca Pio w Przemyślu jest dziś na zwolnieniach lekarskich. Od początku miesiąca trwa tam protest głodowy kilkunastu osób. Szpital wstrzymał przyjęcia planowe. Pracuje jak na ostrym dyżurze.

Protest w Przemyślu /Darek Delmanowicz /PAP

Pielęgniarki już drugi dzień korzystają ze zwolnień lekarskich. Protestujące domagają się m.in. podwyżek płac.

Szpital w Przemyślu pracuje w trybie ostrym. Nie ma w nim przyjęć planowanych. Wznowimy je, jak sytuacja chorobowa personelu się unormuje - powiedział odpowiedzialny za służbę zdrowia członek zarządu woj. podkarpackiego Stanisław Kruczek.

Przypomniał, że jeśli szpital dalej będzie miał kłopoty, to pomoc dla pacjentów zaoferowali dyrektorzy szpitali w Jarosławiu, Lubaczowie, Przeworsku, Sanoku, Lesku i w Ustrzykach Dolnych.

Jednocześnie w przemyskim szpitalu od 3 września trwa rotacyjny protest głodowy. W piątek uczestniczyło w nim kilkanaście osób. Pielęgniarki nie odeszły od łóżek pacjentów. Pracują normalnie, a w akcji uczestniczą w czasie wolnym. Nocują w szpitalu na rozłożonych na korytarzu materacach.

Początkowo protestujące żądały podwyżki wynagrodzenia zasadniczego do 6 tys. zł brutto dla pielęgniarek z większym stażem pracy i 5,5 tys. zł brutto dla młodszych. Teraz żądają podwyżki o 1,2 tys. zł, a dyrekcja oferuje 850 złotych. Pracownicy placówek służby zdrowia na Podkarpaciu otrzymują także dodatki do wynagrodzenia podstawowego. Stanowią one od 40 do 80 proc. pensji zasadniczej.


Oferujemy 850 złotych rozłożone na trzy lata. Panie chcą 1,2 tys. zł praktycznie od razu w jednym roku lub w dwóch latach - wyjaśnił Kruczek.

We wtorek i środę osiągnięto porozumienie z trzema związkami zawodowymi w szpitalach w Przemyślu i w Tarnobrzegu, które zakończyły spór zbiory. Porozumień w obu szpitalach nie podpisał Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych.

(mch)