Ministerstwo zdrowia zaprasza na spotkanie lekarzy rezydentów. Rozmowy miałyby odbyć się w przyszły czwartek i dotyczyć możliwego paraliżu w pracy wielu polskich szpitali. W całej Polsce już ponad cztery i pół tysiąca lekarzy wypowiedziało w ramach protestu dodatkowe umowy.

Łukasz Jankowski (po lewej) i Jarosław Biliński (po prawej) podczas konferencji prasowej Porozumienia Rezydentów /Tomasz Gzell /PAP

Rezydenci przyjęli zaproszenie do rozmów, ale postawili warunek: w spotkaniu powinien uczestniczyć przedstawiciel Ministerstwa Finansów.

Traktujemy te spotkania bardzo poważne, bo jest kryzys i oczekujemy jasnych deklaracji, że ten kryzys zostanie rozwiązany jednym sposobem - zwiększeniem finansowania ochrony zdrowia - mówi Jarosław Biliński, z Porozumienia Rezydentów.

Poza młodymi medykami w spotkaniu mają udział wziąć przedstawiciele Naczelnej Izby Lekarskiej i Porozumienia Zawodów Medycznych.

"Sytuacja jest dramatyczna"

Mogą stanąć strategiczne szpitale w Polsce; w ponad 50 miastach wybuchły akcje masowego wypowiadania klauzuli opt-out - mówi Biliński.

Lokalnie w ponad 50 miastach wybuchły akcje masowego wypowiadania klauzuli opt-out. W ponad 50 miastach, w których sytuacja jest dramatyczna, z dnia na dzień dołączają kolejne szpitale -  ostrzega Biliński.

Jego zdaniem ministerstwo zdrowia próbuje "tuszować" liczbę wypowiedzianych klauzul. Ministerstwo po raz kolejny próbuje tuszować dramat i kryzys w ochronie zdrowia. Kiedy pani minister (wiceminister Józefa Szczurek-Żelazko - PAP) podawała liczbę np. 50 klauzul wypowiedzianych w Lublinie, my wiemy, że tylko w jednym szpitalu klinicznym wypowiedzianych jest tam ponad 180 klauzul. Jest ponad 180 klauzul wypowiedzianych w Łodzi, ponad 180 w Gdańsku, na Dolnym Śląsku w Warszawie - wyliczał.

Podkreślił, że "mogą stanąć strategiczne szpitale w Polsce".

 Poinformował, że według jego danych w samym Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie na 320 lekarzy klauzulę ma podpisaną ośmiu. We wszystkich szpitalach, od których dostaliśmy odpowiedzi, podpisane klauzule ma od 10 do 30 proc. lekarzy - oświadczył.

"Pojawiają się nieformalne naciski"

Rezydenci przyznają w rozmowie z RMF FM, że niektórzy z nich są zastraszani przez dyrekcję szpitali, w których pracują.

Pojawiają się nieformalne, różnego rodzaju naciski, że ktoś na przykład nie dostanie zatrudnienia na kolejny czas, że nie przedłuży mu się etatu, że nie ma szans kontynuować pracy w tym szpitalu - mówi Biliński.

Rezydenci przyznają, że do takich sytuacji dochodziło w Krośnie, Bydgoszczy, Łodzi i Warszawie. Młodzi medycy chcą na razie nagłośnić te sprawy w mediach. Jeśli to nie przynosi efektu, będą je zgłaszać najpierw do Państwowej Inspekcji Pracy, a potem nawet do prokuratury.

Wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko przekazała w środę, że z danych zebranych przez wojewodów wynika, że do wtorku klauzulę opt-out - będącą zgodą na pracę więcej niż 48 godzin tygodniowo - wypowiedziało ok. 3,3 tys. lekarzy rezydentów i specjalistów. Oceniła, że akcja protestacyjna lekarzy "ma charakter rozwojowy".

Od października lekarze i przedstawiciele innych zawodów medycznych prowadzą protest, domagając się m.in. zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 proc. PKB od 2021 r. oraz wzrostu wynagrodzeń. Lekarze zapowiedzieli, że w placówkach na terenie całego kraju będą wypowiadać klauzulę opt-out (jej podpisanie jest przez lekarza dobrowolne i oznacza zgodę na wydłużenie czasu pracy, dzięki czemu szpitale mogą zapewnić obsadę lekarską przez całą dobę). W tych placówkach, w których klauzulę wypowiedziała znaczna część lekarzy, istnieje ryzyko problemów z obsadą dyżurów lekarskich.

(ag)