Doniesienie do prokuratury na strajkujące pielęgniarki składa dyrekcja Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie. Chcą, żeby śledczy ustalili, czy pielęgniarki mają prawo strajkować i czy nie doprowadziły do zagrożenia utraty zdrowia i życia pacjentów. Rozpoczyna się kolejna tura rozmów pomiędzy dyrekcją szpitala a pielęgniarkami. Zapowiedź złożenia doniesienia do prokuratury pielęgniarki traktują jako próbę wywarcia na nich nacisku.

Sekretarz organizacji związkowej pielęgniarek i położnych w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym nr 4 (SPSK4) Dorota Ronek mówi że od początku dyrekcja próbuje na nie naciskać: Jedyny argument na nasz postulat ze sporu to jest prokuratura. Nie padają żadne propozycje dla nas, tylko cały czas jest zastraszanie.

I tym razem nowych propozycji - jak poinformował Kamil Golema, radca prawny szpitala - pielęgniarki nie usłyszą. A zawiadomienie prokuratury - jak twierdzi - to obowiązek. Nie szantażujemy nikogo. Nie twierdzimy, że doszło popełnienia przestępstwa, tylko wskazujemy, że może taka możliwość jest - powiedział naszemu dziennikarzowi.

Dyrekcja chce przerwania strajku

Dyrekcja szpitala chce, żeby pielęgniarki przerwały strajk i poczekały do rozstrzygnięć systemowych, które zapowiedział minister zdrowia.

W strajku uczestniczy około 300 osób - pielęgniarki przychodzą do szpitala, ale nie wykonują pracy, gromadzą się w sali konferencyjnej. W proteście uczestniczą także te pielęgniarki, które akurat nie mają dyżuru. Pełna obsada pielęgniarek jest na oddziałach intensywnej terapii oraz na SOR. W szpitalu zatrudnionych jest ok. 1,2 tys. pielęgniarek.

Czwartek - czwarty dzień protestu - zakończył się jedynie ustaleniem, że w piątek rano obie strony na piśmie zaproponują swoją wersję porozumienia.

Po zapoznaniu się z tymi porozumieniami, przedyskutowaniu w swoim gronie - dyrekcja w swoim gronie, my w swoim gronie - odniesiemy się do tych porozumień w godzinach popołudniowych. Godzina jeszcze nie jest ustalona, w zależności od złożoności tych porozumień - podkreśla Dorota Ronek ze związku zawodowego pielęgniarek i położnych.

Stanowisko szpitala, jeśli chodzi o finanse, na ten moment się nie zmieniło. To znaczy nie możemy obiecać żadnych konkretnych rozwiązań. Natomiast wydaje się, że być może strona związkowa też rozumie, jaka jest sytuacja finansowa szpitala i zdaje sobie sprawę z tego, że pan dyrektor nie chce składać obietnic bez pokrycia - wyjaśnia Kamil Golema, radca prawny szpitala.

W Warszawie podpisano porozumienie, ale pielęgniarki z Lublina nie są z niego zadowolone

Ministerstwo Zdrowia i NFZ z Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Pielęgniarek i Położnych oraz Naczelną Radą Pielęgniarek i Położnych podpisali we wtorek w Warszawie porozumienie dotyczące warunków zatrudnienia pielęgniarek, które przewiduje m.in. włączanie do pensji zasadniczej dotychczasowego dodatku tzw. zembalowego, czyli stopniowych podwyżek o 400 zł wypłacanych w kolejnych czterech latach do 2019 r. do pensji podstawowej.

Pielęgniarki w Lublinie domagają się wyższych podwyżek i oczekują, że dyrekcja znajdzie na to potrzebne środki w budżecie szpitala. Chcą one od 1 lipca włączenia tzw. zembalowego do wynagrodzenia zasadniczego, a od lipca 2019 r. wzrostu wynagrodzenia zasadniczego o 500 zł ze środków pracodawcy i kolejnego wzrostu o 500 zł w 2020 r. także ze środków pracodawcy.

Podwyżek płac domagają się pielęgniarki także w innych szpitalach uniwersyteckich w Lublinie. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pielęgniarki i położne chcą podwyżki o 1,5 tys. zł do uposażenia zasadniczego. Natomiast w Samodzielnym Publicznym Szpital Klinicznym nr 1 związek zawodowy pielęgniarek i położnych domaga się podwyżek wynagrodzenia zasadniczego w wysokości zależnej od stażu: dla pielęgniarek o najniższym stażu do 5 lat miałby ono wynosić co najmniej 3 tys. zł brutto, natomiast pielęgniarek ze stażem najwyższym - powyżej 35 lat - 5,8 tys. zł brutto. Dotychczasowe rozmowy związkowców z dyrekcją nie przyniosły porozumienia.

(j./ł)