W nocy z 24 na 25 marca zmieniamy czas z zimowego na letni. Wskazówki zegarów przesuniemy z godziny 2 na godzinę 3. Będziemy więc spać krócej. W Polsce zmiana czasu została wprowadzona w okresie międzywojennym, potem w latach 1946-1949 i 1957-1964. Teraz obowiązuje nieprzerwanie od 1977 roku. W Unii Europejskiej godzinę zmienia się dwa razy w roku - w ostatni weekend marca i października.

W ubiegłym roku ludowcy zaproponowali, żeby zrezygnować z przestawiania zegarków. Mimo pozytywnej opinii komisji administracji, Sejm projektem jednak się nie zajął.

Zadaniem autorów projektu dwukrotna zmiana czasu nie ma ani społecznego, ani ekonomicznego uzasadnienia. Jak tłumaczyli, utrzymywanie zmiany czasu to "anachronizm", który "przyczynia się do wielu negatywnych skutków o charakterze zdrowotnym i gospodarczym", w tym m.in. do rozregulowania zegara biologicznego, co prowadzić może do kłopotów ze snem czy problemów z koncentracją. W uzasadnieniu projektu posłowie powoływali się na raport "Zła zmiana: negatywne konsekwencje zmiany czasu" Fundacji Republikańskiej i Stowarzyszenia KoLiber, który został opublikowany w październiku ubiegłego roku.

Według ustaleń autorów raportu, wiosenna zmiana czasu zwiększa ryzyko zawałów serca, zmniejsza efektywność pracy oraz powoduje regularne utrudnienia w działalności przedsiębiorstw, zwłaszcza w sektorach transportowym i bankowym. Równocześnie nie ma wpływu na zużycie energii elektrycznej: oszczędności poranne niwelowane są przez zwiększenie zużycia prądu po zmroku. Autorzy projektu przekonują, że gdyby wprowadzić na stałe czas środkowoeuropejski letni, zmiana nie byłaby odczuwalna pomiędzy marcem a październikiem, bo czas pozostawałby identyczny w większości państw Unii Europejskiej (z wyjątkiem Wielkiej Brytanii, Irlandii i Portugalii). Jak dodawali, pomiędzy październikiem a marcem słońce wschodziłoby z kolei o godzinę później, dzięki czemu światło dzienne byłoby dostępne jesienią i zimą o godzinę dłużej po południu.

Rząd: Projekt przedwczesny

W ubiegłym roku rząd odniósł się do poselskiego projektu negatywnie. Omawiany projekt ustawy należy uznać za niezgodny z obowiązującym prawem Unii Europejskiej, przedwczesny i zaopiniować negatywnie - napisano w stanowisku rządu, które wpłynęło do Sejmu 27 października 2017 roku. Regulująca kwestię zmiany czasu dyrektywa unijna 2000/84/WE zobowiązuje do dwukrotnej zmiany czasu w ciągu roku wszystkie państwa członkowskie.

Jak napisano, wątpliwości może budzić jedynie treść motywu drugiego preambuły polskiej wersji językowej dyrektywy. Głosi ona: Jeżeli Państwa Członkowskie zastosują ustalenia dotyczące czasu letniego, dla funkcjonowania rynku wewnętrznego ważne jest, aby wspólna data i czas rozpoczęcia i końca okresu obowiązywania czasu letniego zostały ustalone w całej Wspólnocie.

Jak zaznaczył wtedy rząd, unijna dyrektywa dążyła do tego, by ułatwić funkcjonowanie określonych sektorów gospodarki (zwłaszcza transportu i komunikacji międzynarodowej). W związku z tym, zniesienie zmiany czasu mogłoby stworzyć utrudnienia dla tych sektorów.

Przeciwnicy zmiany czasu także w Parlamencie Europejskim

Od lat głosy o zniesienie czasu letniego i zimowego pojawiają się w Parlamencie Europejskim. Działa tam grupa robocza ds. zniesienia zmiany czasu, która skupia przedstawicieli różnych grup politycznych. Przewodzi jej czeski europoseł EPL Pavel Svoboda (szef komisji prawnej PE). Komisja Europejska odmawia jednak zajęcia się sprawą.

Rozróżnienie na czas zimowy i letni stosuje się w blisko 70 krajach na świecie. Obowiązuje we wszystkich krajach europejskich, z wyjątkiem Islandii i Białorusi. W 2014 roku na stałe na czas zimowy przeszła Rosja.

(ug)