Jak zapobiegać nowotworom? Wiele zależy od nas samych. Styl życia, dbanie o dobrostan fizyczny i psychiczny to podstawa. Trzeba też korzystać regularnie z profilaktycznych badań. Nie wszyscy chcą jednak to robić. Pokutuje takie przekonanie: "jak zacznę się badać, to na pewno coś mi znajdą" - mówi prof. dr hab. n. med. Krzysztof Składowski, dyrektor Oddziału Narodowego Instytutu Onkologii w Gliwicach. O profilaktyce przeciwnowotworowej z profesorem rozmawiała Anna Kropaczek.

Wyróżnia się profilaktykę pierwotną i wtórną. W przypadku pierwotnej sami musimy o nią zadbać, nawet lekarz nie jest nam potrzebny...

Tak, to są zachowania prozdrowotne wynikające z wiedzy, którą nabywamy w życiu: od rodziny, nauczycieli, wychowawców. Później również poprzez media i literaturę.

Mówimy o stylu życia, czyli co sprzyja powstawaniu nowotworów?

Oczywiście palenie papierosów, które jest związane z narażeniem na substancje znajdujące się w dymie, ale papierosy elektroniczne też nie są bezpieczne. To alkohol. To sposób odżywiania się - jedzenie, które zawiera dużo tłuszczów, mało witamin. To jest także mało wysiłku fizycznego. To również profilaktyka najpierw, a później skuteczne leczenie chorób przewlekłych, takich jak cukrzyca, kamica i miażdżyca, które również sprzyjają powstawaniu nowotworów.

W jaki sposób?

Żeby nie doszło do powstania nowotworu, organizm musi mieć silny układ nadzorujący obronność przed rakiem. W uproszczeniu niech to będzie układ immunologiczny, ale to jest szereg czynników, również komórkowych, które rozproszone w całym organizmie podlegają nieustannej wymianie i odnowie, ponieważ się zużywają, z jednej strony z powodu wieku, z drugiej strony z powodu walki nie tylko z "rodzącym się" nowotworem, ale częściej np. z infekcjami. Jeśli ten układ nie może być odnawiany skutecznie, bo np. ukrwienie danego narządu spadło, bo mamy tam płytki miażdżycowe albo cukrzyca sprawia, że skład krwi nie jest pod tym względem optymalny, to wiadomo, ze jeżeli to zbyt długo trwa, w tym miejscu może dojść do spadku czy braku kontroli i powstania ogniska nowotworowego, którego ten nadzór nie jest w stanie zlikwidować.  

Czyli można powiedzieć, że organizm w ciągu swojego życia walczy z różnymi atakami nowotworowymi i dopóki jest silny, radzi sobie, ale jeśli występuje gdzieś osłabienie, może przestać sobie radzić...

Zwłaszcza jeśli trwa to długo. To jest nie tylko kwestia tych chorób przewlekłych, które wymieniłem, ale to również długotrwała depresja psychiczna. Udowodniono, że w takich sytuacjach również spada nam odporność. Do depresji doprowadza szereg zdarzeń i przeżyć o charakterze negatywnym, które powodują, że przez wiele dni, tygodni, a nawet miesięcy człowiek nie czuje się zdrowo.

Mówi się, że długotrwały stres sprzyja depresji, ale też powstawaniu nowotworów.

Dystres. Stres to pobudzenie. Może mieć charakter pozytywny i negatywny. Dystres jest negatywny i leży u podłoża stanów depresyjnych.

Trudno jest w naszych czasach zadbać o dobrostan psychiczny. Wiele osób ciągle gdzieś pędzi, spieszy się.

Wydaje się, ze to trudne, ale z drugiej strony nigdy w dziejach ludzkości nie mieliśmy takiej wiedzy ani takich środków do osiągania tego dobrostanu. Trzeba więc umiejętnie korzystać ze wszystkiego, co nas otacza, co jest nam potrzebne do funkcjonowania i trzeba unikać przesady.

Chciałabym wrócić jeszcze do sprawy palenia papierosów, które kojarzy nam się głównie z ryzykiem zachorowania na raka płuc, ale to jest także szereg innych nowotworów...

Tak, to także większe ryzyko raka krtani, gardła, pęcherza moczowego, bo metabolity popapierosowe gromadzą się w moczu. To jest także większe ryzyko raka przewodu pokarmowego, choć w tym przypadku zależność jest słabsza.

Przejdźmy zatem do profilaktyki wtórnej czyli badań. Są nowotwory, które staramy się mieć pod kontrolą, możemy się tak badać, by je we wczesnym stadium wykryć, co zwiększa szanse na wyleczenie - mówię np. o raku szyjki macicy, raku piersi, ale nie ma badań przesiewowych, które wykrywałyby wiele  innych nowotworów.

Ja nazwałbym je nowotworami ukrytymi. Dotyczą tych narządów, które są głęboko w ciele: pod skórą, pod szkieletem no i rzeczywiście mogą urosnąć do znacznych rozmiarów, zanim zaczną dawać o sobie znać. Jeśli jednak mówimy o profilaktyce, nie może być mowy o żadnych objawach, profilaktyka dotyczy osób zdrowych. Te głęboko położone narządy trzeba umieć zobaczyć i to wymaga najczęściej wykonania badań obrazowych - tomografii komputerowej lub rezonansu magnetycznego lub badania PET TK - te badania potrafią nam unaocznić małe, nieme objawowo zmiany, ale są to badania drogie.

Nie jesteśmy na nie rutynowo kierowani

Nie ma programu, który by udowodnił, że takie postępowanie ma sens. Nie ma sensu ponoszenia tak wielkich wydatków, bo tego nie udźwignie żaden system zdrowia, nawet w najbogatszym kraju. Jest  rozważane dla raka płuca, który jest nowotworem częstym, stosowanie tzw. niskodawkowej tomografii komputerowej, która mogłaby się stać czymś takim, jak w latach 50., 60., 70. zdjęcia małoobrazkowe dla profilaktyki gruźlicy. W sytuacji, kiedy gruźlica była naprawdę problemem zdrowotnym i epidemiologicznym, to spełniło swoje zadanie. Czy takie zadanie spełniłaby tomografia niskodawkowa? Nie wiem. Na pewno w profilaktyce leżą bardzo duże możliwości wczesnego wykrywania nowotworów, ale na pewno nie jest to tak łatwe, jak mogłoby się wydawać i jak zdarza się w przypadku chociażby raka piersi. Mammografia czy USG mogą być wykonane w sposób szybki i prosty, aparatura nie jest zbyt skomplikowana i droga, ale jak pokazują doświadczenia z badań przesiewowych, to nawet w raku piersi, realizacja profilaktyki pozostawia dużo do życzenia, ponieważ za dużo pacjentek po prostu się nie zgłasza na te badania.

Mówi pan o badaniach, które są nam proponowane, na które dostajemy zaproszenia w ramach różnych programów?

Tak. Pokutuje w społeczeństwie takie przekonanie, że jak się zacznę badać, to na pewno mi coś znajdą. To jest jednak przejaw zacofania socjologicznego. W Kanadzie, Australii, Stanach Zjednoczonych i w krajach Europy Zachodniej programy, które były już wdrażane w latach 80., przyniosły naprawdę sukces 10 lat później i np. w raku szyjki macicy, a konkretnie w jego epidemiologii w tych krajach, liczba przypadków, które są rozpoznawane w gabinecie lekarskim z powodu objawów - czyli coś się działo i pacjentka przyszła zaniepokojona - tak spadła, że rak szyjki macicy stał się w niektórych miejscach na świecie egzotyczny.

Czyli był wykrywany w ramach badań przesiewowych.

Tak i wycięcie kawałka błony śluzowej z szyjki macicy załatwiało sprawę. Wymazy cytologiczne, które nie były jeszcze dowodem raka, tylko stanu przedrakowego, umożliwiały wdrożenie prostego, miejscowego leczenia, które likwidowało stan zapalny prowadzący do rakowacenia. Do tego doszły nam jeszcze szczepienia, które też ten problem rozwiązują.

Jeśli już o kobietach mówimy, proszę przypomnieć, kiedy zacząć się badać?

W onkologii jest taka prosta zależność, że im człowiek starszy, tym ryzyko zachorowania na każdego raka wzrasta. Tak jest zazwyczaj, wyjąwszy może dzieci - w populacji małych dzieci mamy do czynienia ze szczególnymi rodzajami nowotworów, które później już nie występują w wieku dorosłym. Te najczęściej nam znane: rak piersi, szyjki macicy, płuca,  jelita grubego, stercza czyli prostaty i pozostałe nowotwory związane z przewodem pokarmowym i układem rozrodczym to domena wieku dojrzałego i starczego czyli od 60. r.ż. w górę. Zatem badać się należy generalnie już po osiągnięciu tzw. wieku średniego. Oczywiście dla różnych nowotworów ta granica startowa do badań przesiewowych jest różna. W raku piersi uważa się, ze to jest 45-50 lat. Niektórzy postulują, żeby to było jeszcze wcześniej. To zależy od starzenia się społeczeństwa i długości życia. Jest jeszcze kwestia narażenia na dany nowotwór.

Usłyszałam kiedyś, że potrzebna nam jest czujność onkologiczna. Jak pan rozumie tę czujność?

Ja ją rozumiem dwojako - jako czujność pacjenta i czujność lekarza, np. POZ. Pacjent musi być świadomy, na co ma być wyczulony. U niektórych ta czujność przeradza się w fobię i są wtedy wyczuleni na wszystko  i wszystko utożsamiają z rakiem. Pacjent powinien skupić się na objawach, które mogą być groźne.

Jakie to objawy?

Ból, który nie mija samoistnie. To ból, który nawraca po braniu leków przeciwbólowych, ból, który utrzymuje się przez dłuższy czas. Kolejna rzecz to krwawienie z naturalnych otworów,  ale również ze skóry, kiedy jakaś rana się nie goi. Następny objaw to guz czyli uwypuklenie, które możemy stwierdzić albo wzrokiem albo je wyczuć dotykając się - w ten sposób kobieta najczęściej stwierdza, że ma zmianę w piersi.  Można też na szyi zauważyć powiększony węzeł chłonny albo zmianę na skórze. Chodzi o zmiany, które pojawiają się nagle, w ciągu kilku dni i w ciągu tygodni się powiększają. To są rzeczy niebezpieczne. 

Chciałbym jeszcze uzupełnić ten temat i to nie jest tylko moje przekonanie - profilaktyką wtórną powinni zajmować się wszyscy lekarze, a zwłaszcza lekarze POZ.

Czyli przechodzimy do czujności lekarza.

Właśnie. Do szewskiej pasji doprowadza mnie stwierdzenie, że profilaktyką powinni zajmować się onkolodzy. To nieprawda. Onkolodzy mają się zajmować leczeniem nowotworów. Od profilaktyki są wszyscy lekarze i nie tylko oni, również pielęgniarki i cała służba zdrowia - to jest pole do jej popisu. Ci, którzy nie są onkologami, zazwyczaj z góry zakładają, że problem, który ma pacjent, chyba nie jest problemem onkologicznym. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego wciąż edukacja medyczna w Polsce opiera się na eksponowaniu tematów, które z epidemiologicznego punktu widzenia są rzadkie i nie przynoszą takich negatywnych skutków zdrowotnych, jak nowotwory. Począwszy od studiów lekarskich poprzez programy specjalizacyjne onkologia jest traktowana po macoszemu, a czasami nawet niszowo.