Jak samodzielnie rozpoznać, że w wodzie są sinice? Co nam grozi po kąpieli w wodzie zanieczyszczonej sinicami? Czy opanowanie Zatoki Gdańskiej przez te groźne bakterie może mieć związek z majowym zrzutem ścieków do Motławy? Między innymi o to pytał dziennikarz RMF FM Kuba Kaługa dyrektora gdańskiego sanepidu Tomasza Augustyniaka.

Kuba Kaługa, RMF FM: O ile do tak zwanych zakwitów sinic na Zatoce Gdańskiej jesteśmy przyzwyczajeni od lat, o tyle te zakwity na otwartym morzu trochę mogą zaskakiwać.

Tomasz Augustyniak, dyrektor wojewódzkiej stacji sanitarno-epidemiologicznej w Gdańsku: Zaskakiwać to nas nie do końca powinny. Natomiast zaskakiwać w obecnej sytuacji może to, że bardzo długo się utrzymują. To jest pewna, nie ukrywam, znacząca anomalia. Zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę pewną średnią sytuację z ubiegłych sezonów letnich.

To też związane jest z pogodą, z temperaturą, ale też z tym małym falowaniem, które na otwartym morzu zawsze jest jednak większe niż na zatoce?

Myślę, że i z małym falowaniem, i z pogodą. Pamiętajmy, że jest to wyjątkowo ciepłe lato. Myślę, że trzeba już tak o nim mówić, zważywszy też na to, co się dzieje u naszych sąsiadów w Szwecji. Ja nie pamiętam sytuacji, żebyśmy mieli 35-stopniowe upały w Szwecji i pożary lasów. Więc mamy wyjątkowo ciepłe lato i w związku z tym również szereg innych czynników wpływa na to, że te sinice się tak utrzymują. Pamiętajmy o tym, że już w tej chwili to jest nie tylko problem województwa pomorskiego, ale również - po kolei - zamykane są kąpieliska na zachodnim wybrzeżu. A więc Województwo Zachodniopomorskie też zaczyna już odczuwać skutki tej sytuacji. To się tam zresztą niezwykle rzadko zdarza, bo sinice w woj. zachodniopomorskim należały jednak, pomimo wszystko, do rzadkości. Zawsze mieliśmy problem tutaj, na terenie województwa pomorskiego w rejonie zatoki.

Niektórzy podnoszą taką tezę, że to majowy zrzut ścieków do Motławy jest przyczyną tej sytuacji. Czy to słuszny trop? Zakwity na zachodnim wybrzeżu raczej przeczyłyby takiemu rozumowaniu.

Takiemu rozumowaniu przeczyłoby też to, co się dzieje na jeziorach. Niestety, większość jezior w kraju, już nie tylko na naszym terenie, jest w tej chwili objęta zakwitem sinic. I myślę, że sytuacja - jeżeli te warunki pogodowe się nie zmienią - będzie się tylko pogarszać. My się wielokrotnie już na ten temat wypowiadaliśmy. Trudno jest tutaj szukać związku przyczynowo-skutkowego. Pamiętajmy także, że sinice rzeczywiście "bardzo lubią" związki azotu i fosforu. To są czynniki, które sprzyjają ich "dobremu samopoczuciu". Natomiast my wykonywaliśmy pomiary - mówię tutaj o pomiarach Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska - zarówno podczas zrzutu, jak i w określonych sekwencjach czasowych po zrzucie. Zarówno na terenie Zatoki, jak i na terenie rzeki Motławy tych przekroczeń, w stosunku do lat poprzednich, nie zanotowaliśmy. W związku z tym trudno jest wiązać te dwa fakty. Oczywiście zrzut nie pomógł jakości wody i warto o tym pamiętać. Natomiast nie możemy wiązać sytuacji obecnej - mówię o zakwicie sinic, które z zasady będą zjawiskiem naturalnym - właśnie z efektami tego zrzutu.

Są to twierdzenia nieuprawnione, niepoparte - jak rozumiem - żadnymi merytorycznymi argumentami?

Tak można byłoby o tym powiedzieć.

Od wielu dni o sinicach mówią media, od wielu dni powiewają czerwone flagi nad kąpieliskami. Ratownicy apelują do plażowiczów, żeby do wody nie wchodzili. Niestety, nie zawsze takie apele odnoszą pozytywny skutek. Co grozi tym - jeżeli chodzi o konsekwencje zdrowotne - którzy jednak decydują się na kąpiel w wodzie, w której mamy do czynienia z zakwitem sinic?

Reakcja organizmu - oczywiście w zależności również od stężenia i zakwitu sinic oraz toksyn, które one wydalają do wody - będzie zupełnie indywidualna. Pamiętajmy, że w różnym stopniu jesteśmy podatni na te zagrożenia. Jeżeli chodzi o efekty na skórze - będą to efekty czy dolegliwości typowe dla pewnego rodzaju uczuleń. Będą to właśnie reakcje okołouczuleniowe.

Rozumiem, że wysypki, zaczerwienienia...

Jak najbardziej. Warto o tym pamiętać i wiązać te ewentualne konsekwencje, które mogą wystąpić z pewnym opóźnieniem, właśnie z tą ewentualną kąpielą w takiej wodzie. Jeżeli już się na nią zdecydowaliśmy - co oczywiście zdecydowanie odradzamy - i jeżeli tego typu objawy zauważymy, warto skierować się do lekarza. Pamiętajmy o tym, że kąpiel - szczególnie w przypadku dzieci - wiąże się z tym, że istnieje bardzo duże ryzyko napicia się takiej wody przez dziecko. Reakcje organizmu mogą być wszelakie, tak naprawdę trudno jest je określić. Będą to najczęściej jednak różnego rodzaju sensacje żołądkowo-jelitowe. Ale pamiętajmy, że konsekwencje mogą być również bardziej poważne i rzutujące na funkcjonowanie organów wewnętrznych. Bardzo odradzamy i zdecydowanie apelujemy do państwa o to, żeby nie korzystać z kąpieli w tych miejscach, gdzie kąpieliska są zamknięte właśnie z tytułu zakwitu sinic. A jeżeli już taką decyzję podejmiemy, to trzeba bardzo uważnie obserwować reakcje organizmu i ewentualnie zgłosić się do lekarza.

Skupiając się na organach wewnętrznych i dzieciach: które organy są najbardziej zagrożone?

Myślę, że w takiej bardzo poważnej sytuacji może być to kwestia rzutująca na prace nerek i wątroby, co będzie bardzo niebezpieczne. Pamiętajmy, że w dużej mierze niezwykle podatne będą na to dzieci. I często tego typu aplikacja dużego stężenia toksyn do organizmu może po prostu tworzyć skutki nieodwracalne dla zdrowia.

O ile z kąpieliskami strzeżonymi czy miejscami wyznaczonymi do kąpieli, w których są ratownicy, nie ma problemu: ratownicy patrzą na wodę sprawdzają, jaka jest jej jakość, kontaktują się z wami, inspektorami sanepidu, wydawane są odpowiednie decyzje... o tyle jest mnóstwo miejsc, których nikt w żaden sposób nie kontroluje. Jeziora, stawy, sadzawki. Co może zrobić potencjalny kąpiący się, żeby ocenić we własnym zakresie stan wody: czy ona jest bezpieczna czy lepiej tam nie wchodzić? Jak to sprawdzić?

Pamiętajmy, że w miejscach, które nie są zorganizowanymi kąpieliskami, ani nie są miejscami zwyczajowo wykorzystywanymi do kąpieli, decydujemy się absolutnie na własne ryzyko. Więc warto jednak pamiętać, żeby, chociaż pobieżnie, spróbować ocenić wodę...

Wiele osób ryzyko jednak podejmuje.

Oczywiście, takie ryzyko zawsze będzie. Pamiętajmy o tym, że - zwłaszcza przy tej aurze - żeby się schłodzić, będziemy skłonni zaryzykować. Oceńmy tę wodę po prostu tak... organoleptycznie. Nie znaczy, że mamy - tak jak niektórzy myślą - ją pić i "próbować". Oceńmy ją wizualnie: to dość istotne, jeżeli ona ma jakieś niepokojące zabarwienie, jest zbyt zielona, przechodząca również w kolor brunatny...

Taki rudy...

Tak jest. To prawie na pewno jest efekt zakwitu sinic i wówczas nie powinniśmy do tej wody w żaden sposób próbować wchodzić, zwłaszcza w tego typu zbiornikach, gdzie rotacja wody jest niezwykle mała. To będą jeziora, różnego rodzaju zbiorniki, można powiedzieć bezodpływowe. Tam to stężenie z reguły bywa niezwykle duże.

(ak)