Wysoka liczba zakażeń koronawirusem i osób w szpitalach. Tak może wyglądać tegoroczne Boże Narodzenie - przewidują lekarze. Do Bożego Narodzenia zostały dokładnie cztery tygodnie.

Jeżeli szczyt zakażeń nadejdzie w pierwszej połowie grudnia, to według ekspertów możliwe, że właśnie w czasie świąt pojawi się szczyt hospitalizacji. 

Liczba zakażeń też będzie wysoka, bo strategia walki z pandemią jest zupełnie inna niż rok temu - podkreśla specjalista chorób zakaźnych, prezes Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych profesor Robert Flisiak. 

W ubiegłym roku rząd wprowadził ostre działania, które miały nam pozwolić na świętowanie i to się sprawdziło. Obawiam się, że w tym roku zobaczymy efekt poświąteczny. Wtedy po świętach mieliśmy mało zakażeń. Natomiast w tym roku będziemy mieć stałą liczbę zachorowań, z możliwym niestety wzrostem poświątecznym - przewiduje profesor Robert Flisiak. 

Szczepienia z myślą o Bożym Narodzeniu

Jeżeli szczyt pandemii, na co mamy nadzieję, nadejdzie już na początku grudnia, w czasie świąt zauważymy tendencję spadkową - przewiduje w rozmowie z RMF FM pulmonolog z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc profesor Joanna Chorostowska-Wynimko, która zachęca, by - także z myślą o świątecznych spotkaniach za cztery tygodnie - korzystać ze szczepionki, w tym zarówno z dawki podstawowej, jak i przypominającej. 

Jeśli ktokolwiek ma obawy związane z chorobą, na którą choruje, warto porozmawiać z lekarzem, rozwiać wątpliwości i zrobić wszystko, by się zaszczepić - zaznacza profesor Joanna Chorostowska-Wynimko. 

Punkty szczepień są otwarte, z mojego doświadczenia wynika, że zdarzają się pacjenci, którzy są zaskoczeni, że mogą się zaszczepić - dodaje pulmonolog. 

Od tego tygodnia szybciej, bo już po pięciu miesiącach po podstawowym szczepieniu, dawkę przypominającą mogą dostać wszyscy, którzy skończyli 50 lat. 

Jesteśmy chronieni szczepieniami, tego nie było rok temu w czasie świąt, wszystko przebiega lżej. Również na Zachodzie liczba zakażeń w tej fali jest większa niż w poprzedniej. Tylko lżej chorujemy, mniej osób umiera. Cały czas liczę, że liczba zgonów nie będzie tak wielka jak rok temu. To, co niepokoi mnie, to wniosek z analizy danych z ostatnich tygodni: we wrześniu mieliśmy 60 chorych na respiratorach, a na świecie było ponad 100 tysięcy. Teraz na świecie z respiratorów korzysta ponad 80 tysięcy osób zakażonych koronawirusem, widoczny jest spadek, a u nas ponad 16 tysięcy. Patrząc globalnie, wchodzimy w inną fazę pandemii: byliśmy bardzo daleko w liczbie zachorowań i ciężkich przypadków. Teraz przyspieszamy. Choć cały czas przypominam, że szczepienia dały efekt. Straty będą, ale mniejsze niż rok temu, gdy nic nie mieliśmy do zaproponowania - dodaje pulmonolog ze Szpitala Czerniakowskiego w Warszawie profesor Tadeusz Zielonka.


Opracowanie: