Polskie siatkarki rozpoczynają rywalizację w Lidze Narodów. W ubiegłym roku Biało-Czerwone w tych prestiżowych rozgrywkach zajęły trzecie miejsce. Tegoroczne zmagania rozpoczną od turnieju w Turcji. Ten kraj dobrze zna Magdalena Stysiak, bo w ubiegłym sezonie grała w Fenerbahce Stambuł. "Zawsze jak gramy tam mecze reprezentacji, jest głośno od gwizdów. Ja to jednak lubię, to dodaje adrenaliny. Oni są świetnymi kibicami" - przyznaje Stysiak, z którą o sezonie spędzonym w lidze tureckiej, pracy w klubie z trenerem kadry Stefano Lavarinim i wyższości tureckiej kawy nad włoską rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.

Polskie siatkarki rozpoczną turecki turniej Ligi Narodów od meczu z Włoszkami. Spotkanie odbędzie się we wtorek o godz. 19:00. Do Turcji na pierwszy turnieju Ligi Narodów poleciała z reprezentacją atakująca Magdalena Stysiak. Polka ma za sobą udany sezon, w którego trakcie spory czas była podstawową atakującą Fenerbahce Stambuł.

Mam za sobą jeden z najlepszych sezonów do tej pory w karierze. Do stycznia grałam regularnie w jednej z najlepszych lig na świecie i to grałam na najwyższym poziomie. Utrzymywałyśmy się na pierwszym miejscu w lidze i przegrałyśmy tylko jeden mecz. Dopóki Melissa Vargas nie przyszła do naszego klubu, to ja byłam podstawową atakującą i dobrze sobie z tym radziłam. Dzięki temu moja pewność siebie też na pewno wzrosła - przyznaje.

Trenerem Fenerbahce w ubiegłym sezonie był Stefano Lavarini - szkoleniowiec, z którym Stysiak współpracuje także w reprezentacji Polski. Wspólna praca w klubie pozwoliła polskiej atakującej lepiej poznać włoskiego trenera.

Trener jest inny w klubie i trochę inny w reprezentacji. Nie można oczekiwać, żeby był taki sam, bo w klubie i w reprezentacji trochę inaczej się pracuje. W klubie na pewno lepiej poznałam trenera i mamy ze sobą naprawdę dobry kontakt - przyznaje atakująca naszej kadry, która dodaje, że ze szkoleniowcem mają podobne poczucie humoru.

Jak trener Lavarini się rozkręci, to można się zdziwić (uśmiecha się polska siatkarka). Mamy podobne poczucie humoru. Ja też gdzieś czasem zaczepię, tutaj coś dorzucę, trener odpowie i tak to się nakręca. Stefano Lavarini też dobrze wie, z kim, w jaki sposób może żartować. Jednak jak na treningu czy w meczu trzeba krzyknąć, to trener to robi. Ma też jasny podział, kiedy można żartować, a kiedy jest czas na ciężką pracę i skupienie - przyznaje siatkarka w rozmowie z RMF FM.

Turecka kawa czy herbata?

Magdalena Stysiak do ligi tureckiej przeniosła się z Włoch. Jak sama przyznaje, w kraju nad Bosforem czuje się doskonale. Jest tak m.in. za sprawą szalonych kibiców. Uwielbia też kawę, z której słynie zarówno Turcja, jak i Włochy. Atakująca naszej reprezentacji przyznaje jednak, że woli turecką kawę od włoskiego espresso.

Dostałam nawet na urodziny turecki ekspres. Robi on pyszną kawę. Dostałam go od Edy Erdem. Ja codziennie dwie takie piję - mówi z uśmiechem Stysiak.

Od kilku sezonów atakująca jest bardzo ważną zawodniczką reprezentacji Polski i jak sama przyznaje, stara się jeszcze nie myśleć o igrzyskach, chociaż o wyjeździe na taką imprezę marzy się od dziecka.

Ja nawet jak teraz mówię o wyjeździe na igrzyska to mam ciarki. Jestem też bardzo dobrą koleżanką z Edą, a ona jest w komitecie olimpijskim. Opowiadała mi, jak to wszystko ma wyglądać. Wiem, jak ma wyglądać otwarcie i wiem, że to nie będą zwykłe igrzyska jak co cztery lata. Pewnie wielu kibiców będzie zaskoczonych tym, co się będzie działo - przyznaje Stysiak. Zawodniczka dodaje jednak, że nie czuje się pewna wyjazdu do Paryża.

Pewniakiem do wyjazdu nikt w kadrze się nie czuje, ale jak mi zdrowie dopisze, to mam duże szanse jechać na igrzyska - mówi.

Naszą atakującą w akcji zobaczymy już w pierwszym turnieju Ligi Narodów w Antalyi. Polki we wtorek zmierzą się z Włoszkami.

Opracowanie: