Wciąż trwa dogaszanie pożaru centrum handlowego Marywilska 44 w Warszawie. W działaniach uczestniczą 24 zastępy, czyli około 100 strażaków. Na miejscu pracują również policjanci, którzy rozpoczęli czynności zmierzające do ustalenia okoliczności wybuchu pożaru. Tymczasem handlowcy mówią o wielkich stratach finansowych.

Pożar centrum handlowego Marywilska 44

Informacja o pożarze hali targowej przy ul. Marywilskiej 44 w Warszawie wpłynęła do straży pożarnej w niedzielę o godz. 3:30.

Po 11 minutach pierwsze zastępy wozów strażackich pojawiły się na miejscu zdarzenia. Wówczas - jak informowały służby - znaczna część centrum handlowego była już zajęta ogniem.

Ogień rozprzestrzenił się błyskawicznie z powodu nagromadzonych w środku materiałów łatwopalnych, przede wszystkim tekstyliów.

Przed godz. 8:00 Państwowa Straż Pożarna poinformowała, że pożar został opanowany. Obecnie (stan na godz. 19:30) trwa jego dogaszanie, które może potrwać jeszcze kilka godzin.

W kulminacyjnych momencie w działaniach brało udział 78 samochodów gaśniczych i 254 strażaków (zarówno z PSP, jak i OSP), w tym Grupa Ratownictwa Chemiczno-Ekologicznego.

Co najważniejsze, w pożarze nikt nie ucierpiał.

Nikt nie zadzwonił na numer alarmowy?

Strażacy przekazali, że ogień wybuchł najprawdopodobniej w kilku miejscach. Pierwsze zastępy - jak już informowaliśmy - pojawiły się na miejscu 11 minut po otrzymaniu zgłoszenia o pożarze.

Komendant główny PSP nadbryg. Mariusz Feltynowski poinformował, że o wybuchu pożaru powiadomił strażaków ok. godz. 3:30 automatyczny system monitorowania zainstalowany w hali targowej.

Tak szybkie rozprzestrzenienie się ognia jest sytuacją nietypową. Nie wiemy jeszcze, co było przyczyną pożaru. Ustalać to będą biegli. Być może nie zadziałał system odcinający poszczególne strefy w hali, co miało zapobiec rozprzestrzenieniu się ognia - powiedział komendant, dodając, że zanim straż została zaalarmowana, nikt nie zadzwonił na numer alarmowy. Zdaniem przedstawicieli PSP możliwe jest, że świadkowie obserwowali pożar, sądząc, że ktoś już powiadomił służby.

Tymczasem, jak przekazali RMF FM świadkowie zdarzenia, ogień wybuchł chwilę po godz. 3:00. Jeszcze przed przyjazdem służb kilka osób próbowało dostać się do hali i na własną rękę ratować swoje towary. Ludzie, z którymi rozmawiał reporter RMF FM, twierdzą, że nie zadziałały kurtyny pożarowe.

Jak poinformowała Komenda Stołeczna Policji na platformie X, rozpoczęły się czynności "zmierzające do ustalenia okoliczności powstania pożaru".

"Praca naszych śledczych będzie między innymi obejmowała przesłuchanie świadków, zabezpieczenie okolicznego monitoringu, a przede wszystkim współpracę z biegłym z zakresu pożarnictwa. Na określenie dokładnej przyczyny pożaru trzeba jeszcze poczekać" - poinformowano.

Nie ma zagrożenia dla środowiska

W związku z pożarem Marywilskiej 44, Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wydało w godzinach porannych alert. "Nie zbliżaj się do miejsca pożaru. Jeśli możesz, zostań w domu i zamknij okna" - zaapelowało RCB, dodając, że alert dotyczy mieszkańców Warszawy oraz powiatów: warszawskiego zachodniego, legionowskiego i nowodworskiego.

Tuż po godz. 12:00 Główny Inspektorat Ochrony Środowiska informował, że "nie ma istotnego podwyższenia stężeń pyłu zwieszonego PM10 i PM2,5, dwutlenku siarki i dwutlenku azotu". "Jedynie na stacji na Bielanach odnotowano wartości ok. dwukrotnie wyższe niż na okolicznych stacjach w tym okresie" - przekazano wówczas, podkreślając, że "poziomy stężeń nie wskazują na zagrożenie dla zdrowia ludzi".

Później - przed godz. 18:00 rzecznik prasowy PSP st. bryg. Karol Kierzkowski podał, że z informacji przekazywanych przez służby ochrony środowiska wynika, że "jakość powietrza w Warszawie nie odbiega od normy".

Tak jak wcześniej zapewniali strażacy, pożar Marywilskiej 44 nie stanowi też zagrożenia dla wód gruntowych i cieków. Będziemy musieli zwrócić uwagę na wodę popożarową, którą trzeba będzie zebrać - powiedział rzecznik PSP.

Dodał, że podłoże, na którym stoi zniszczona hala targowa, jest zabetonowane, dzięki czemu woda zebrała się w jednym miejscu i nie ma ryzyka, że przeniknie do gruntu.

Handlowcy w jednej chwili stracili wszystko

Marywilska 44 było największym centrum handlowym w Warszawie, które specjalizowało się w handlu hurtowym i detalicznym. Jak podano na stronie JHM Development, w obiekcie znajdowało się ponad 1400 sklepów i punktów usługowych. Były one wynajmowane głównie przez Azjatów.

Właściciel jednego ze stoisk powiedział reporterowi RMF FM, że gdy pojawił się tam rano, cała hala była już w ogniuPrzyjechaliśmy rano i zobaczyliśmy, że hala się pali. Nic nie wiem o swoim towarze w środku, a miałem tam ubrania i punkt gastronomiczny mówił mężczyzna z Gruzji. Teraz już wiemy, że cała hala targowa została strawiona przez ogień.

W pobliżu Marywilskiej 44 pojawili się również stali bywalcy tego miejsca. O godz. 3:15 to już jeździły straże i to co chwila. Jakiś wybuch był, ludzie potracili cały dobytek - stwierdził jeden z klientów centrum handlowego.

Do pożaru odniosło się we wpisie na Facebooku Stowarzyszenie Przedsiębiorców Wietnamskich. "Płonie CH Marywilska 44, w której działalność prowadzi tysiące kupców wietnamskich i polskich. Straszna tragedia dla tysięcy kupców i ich rodzin. Pożar to dla kupców wielkie straty finansowe i utrata źródła utrzymania na długi okres" - napisano.

W kolejnym wpisie poinformowano, że Stowarzyszenie Wietnamczyków w Polsce, Stowarzyszenie Przedsiębiorców Wietnamskich w Polsce oraz inne organizacje wietnamskie spotykają się w niedzielę o godz. 20:00, by ustalić możliwości pomocy dla poszkodowanych.

Jak powiedział rzecznik prasowy Stowarzyszenia Przedsiębiorców Wietnamskich w Polsce Karol Hoang, liczbę poszkodowanych należy szacować "w tysiącach". Na Marywilskiej jest 1400 sklepów, przy czym dominują małe, rodzinne firmy, więc tak naprawdę liczbę osób poszkodowanych szacujemy w tysiącach. Tam są Polacy, Wietnamczycy i Turcy, także środowisko wielonarodowe - zaznaczył.

Rzeczniczka prasowa stołecznego ratusza Monika Beuth przekazała, że miasto jest w gotowości, gdyby potrzebne było jakieś wsparcie. Pytana o pomoc kupców, odpowiedziała, że "to będzie konieczne"Pierwszym zadaniem jest zabezpieczenie terenu, dogaszenie pożaru, a od jutra spotkania i rozmowy, w jaki sposób miasto może wesprzeć kupców - dodała.

Seria pożarów na Mazowszu

W niedzielę w Warszawie doszło łącznie do kilku pożarów. Płonęła też m.in. sortownia śmieci i materiałów pobudowlanych na Siekierkach.

Ogień objął składowisko śmieci o wielkości 25 x 30 metrów kwadratowych zlokalizowane przy ulicy Bananowej, w pobliżu mostu Siekierkowskiego. Jak zapewnił w rozmowie z PAP st. bryg. Karol Kierzkowski, ten pożar też został opanowany i trwa jego dogaszanie.

Podobnie wygląda sytuacja w Puszczy Kampinoskiej, gdzie w miejscowości Janówek spłonęło 2500 m kw. poszycia leśnego. Strażakom szybko udało się ugasić ogień. W pożarze nikt nie ucierpiał.